ATTENBERG KRZYSZTOF WITALEWSKISir David Attenborough, brytyjski zoolog i antropolog, jest jednym z najsłynniejszych na świecie popularyzatorów wiedzy przyrodniczej, autorem wielu telewizyjnych programów popularnonaukowych. To właśnie z nich czerpie wiedzę o świecie Marina, bohaterka filmu Athiny Rachel Tsangari, uhonorowanego Grand Prix Międzynarodowego Konkursu Nowe Horyzonty. Ale nie mam na myśli wyłącznie wiedzy o świecie dzikich zwierząt. Marina jest równie zdystansowana wobec świata ludzi i darzy go podobną mieszanką zaciekawienia, graniczącego z fascynacją, i niepokoju, który potrafi przerodzić się nawet w obrzydzenie. To samo można zresztą powiedzieć o jej stosunku do własnej fizyczności, od której jednak nie jest w stanie uciec. Do konfrontacji z własnym ciałem zmusza ją budząca się seksualność. Marina pobiera swoiste lekcje wychowania seksualnego od swojej przyjaciółki, Belli. Wkrótce potem przeżywa pierwsze prawdziwe zbliżenie intymne, rażące niezręcznością, sztucznością i brakiem emocjonalnego zaangażowania.
Bohaterce znacznie łatwiej przychodzi naśladowanie rozmaitych zwierząt i wymyślanie kroków, których nie powstydziliby się członkowie grupy Monty Pythona. W asymilacji ze światem ludzi nie pomaga jej umierający na raka ojciec, Spyros, który sam ma problem z przystosowaniem się do rzeczywistości. Świadomy faktu, że jego pokolenie poniosło porażkę przy próbie przeniesienia Grecji z cywilizacji średniowiecza wprost do epoki postindustrialnej, ogłasza, iż bojkotuje wiek XX. Podobnie jak córka, ma skłonność do patrzenia na ludzi ze specyficznej perspektywy – na pytanie Mariny o tabu odpowiada „my, ssaki, potrzebujemy tabu, aby zapewnić sobie niezakłóconą propagację gatunku”. Reżyserka przyznaje, że tworząc film odrzuca podejście psychologiczne na rzecz antropologicznego czy nawet zoologicznego. Nic więc dziwnego, że pomiędzy tym, jak my jako widzowie odbieramy film, a odbiorem przedstawionej rzeczywistości przez główną bohaterkę można zarysować pewne analogie. Zachowania postaci często są niezrozumiałe, dziwne, chwilami wręcz żenujące. Nawet jeśli przeżywają one doświadczenia wspólne dla większości z nas, trudno się z nimi identyfikować czy choćby odczuć jakiekolwiek zaangażowanie emocjonalne. W zmniejszeniu dystansu wobec świata przedstawionego bynajmniej nie pomaga zaskakujący montaż ani chaotyczne prowadzenie kamery. Klasyczne, wręcz podręcznikowo skomponowane ujęcia sąsiadują tu bowiem z ujęciami osobliwie skadrowanymi i filmowanymi z ręki, a mistrzowskie gry cieni – ze zdjęciami w scenerii rażąco sztucznie oświetlonej. Nawiązania do ikonicznych obrazów z klasyki kina i wizualne lejtmotywy pojawiają się bez kontekstu, zasilając narastającą entropię. Rozwiązania fabularne nie przynoszą łatwej satysfakcji, aż w końcu historia urywa się bez pointy, pozostawiając widza sam na sam z widokiem ponurego przemysłowego krajobrazu. Film taki jak „Attenberg” stanowi poważne wyzwanie dla odtwórców głównych ról. Na szczęście wszyscy wyszli z tego zwycięsko. Za znakomitą kreację Mariny, która była jej pierwszą rolą filmową, Ariane Labed otrzymała Coppa Volpi, najważniejszą nagrodę aktorską festiwalu w Wenecji. Niewiele można zarzucić pozostałym wykonawcom, w tym grającemu ojca Mariny Giorgosowi Lanthimosowi, którego znamy jako reżysera filmu „Kieł”, współprodukowanego zresztą przez autorkę „Attenbergu”. Osoby twórców to nie jedyne, co łączy powyższe tytuły. Sukcesem obu jest to, że w czasach, kiedy „wszystko już było”, potrafią powiedzieć coś autentycznie nowego o ludzkiej kondycji. Tak jak „Kieł” rzuca nowe światło między innymi na kwestie kształtowania tożsamości, tak „Attenberg” stanowi świeży głos w dyskusji o konflikcie pomiędzy naturą a kulturą i kwestionuje niepodważalność oczywistych z pozoru założeń, jakie zwykle czynimy wobec nas samych jako jednostek, a także przedstawicieli cywilizacji czy nawet gatunku. Jednocześnie, mając dość istotne znaczenie w wymiarze uniwersalnym, oba filmy ukazują też nieznane powszechnie aspekty szczególnej sytuacji, w jakiej znajduje się Grecja. W czasach kryzysu gospodarczego warto szczególnie polecić je bezrefleksyjnym krytykom Greków, ich mentalności i stylu życia.
Jurorzy głównego konkursu festiwalu Nowe Horyzonty przyznali autorce „Attenbergu” Grand Prix za „delikatną, świeżą i bliską ciału mise-en-scene, innowacyjną eksplorację języka filmowego, figlarność i wrażliwość w poruszaniu poważnego tematu”. Chociaż miałem w tym konkursie zupełnie innych faworytów i chętniej widziałbym na tym miejscu wyróżnionego ostatecznie nagrodą FIPRESCI „Grabarza” Sándora Kardosa albo poruszający „Code Blue” Urszuli Antoniak, trudno byłoby mi dyskutować z którymkolwiek z elementów przytoczonego uzasadnienia. Attenberg Scenariusz i reżyseria Athina Rachel Tsangari. Zdjęcia Thimios Bakatakis. Wykonawcy Ariane Labed (Marina), Giorgos Lanthimos (inżynier), Vangelis Mourikis (Spyros), Evangelia Randou (Bella). Produkcja Haos Films, Faliro House Productions, Boo Productions, Stefi SA. Grecja 2010. Dystrybucja Gutek Film. Czas 95 min Krzysztof Witalewski, Attenberg, „Kino" 2011, nr 11, s. 76 © Fundacja KINO 2011 |