CODE BLUE KRZYSZTOF WITALEWSKIPo swoim znakomicie przyjętym debiucie, „Nic osobistego”, Urszula Antoniak powraca w „Code Blue” do tematów samotności, intymności i śmierci. Tym razem jednak inaczej rozkłada akcenty – w „Code Blue” to śmierć wysuwa się na pierwszy plan i sprawia, że film przyjmuje ponury, bolesny ton. Zbliżając się w sposób niespotykany w kinie do doświadczenia śmierci, próbując uchwycić istotę tego, co ostateczne i w zasadzie niewyrażalne, autorka zmusza widzów do niemal fizycznej konfrontacji z tym, co nasza cywilizacja najsilniej stara się wyprzeć ze zbiorowej świadomości. „Nie mogę życzyć państwu miłego seansu” – mówiła reżyserka przed polską premierą filmu. Bynajmniej nie oznacza to jednak, że jej najnowszy obraz jest tylko mrocznym memento mori. Choć w znacznej mierze skupia się na doświadczeniu umierania jako nieodłącznej części życia, umiejscawia śmierć w szerszej perspektywie, stawiając ją w szeregu z innymi tabu współczesnej zachodniej kultury. Świadomie wybierana przez główną bohaterkę samotność, jej lęk przed intymnością i przed budowaniem jakichkolwiek relacji z drugim człowiekiem mogą być dla nas równie niepokojące, co jej fascynacja śmiercią. Zresztą śmierć przedstawiona zostaje jako rewers popędu życia, element klasycznego freudowskiego dualizmu Eros-Tanatos.
Chociaż Marian, której historię oglądamy w „Code Blue”, po części dokonuje podobnych życiowych wyborów, co Anne z „Nic osobistego”, jej postać silniej niż z protagonistką poprzedniego filmu Antoniak kojarzyć się może z tytułową bohaterką „Pianistki” Michaela Haneke. Skojarzenie to znajduje oparcie tak w postawach społecznych obu kobiet, jak i w ich seksualności – zarówno u Eriki, jak i u Marian mroczny, chwilami ocierający się o perwersję erotyzm jest trudny do pogodzenia z lękiem przed intymnością. W życiu zawodowym Marian jest pielęgniarką pracującą z umierającymi pacjentami. Towarzyszy im w ostatnich chwilach, uczy się odczytywać ich komunikaty, których nie są już w stanie wyrazić słowami. Czasami sama pomaga im przejść na drugą stronę. Po ich śmierci zabiera drobne przedmioty, jakie zmarli pozostawili po sobie, czyniąc z nich osobliwe pamiątki. Chorzy zastępują jej rodzinę i przyjaciół. Marian nikogo nie zaprasza do swojego mieszkania, a w portfelu nosi zdjęcie obcej kobiety, rzekomo własnej córki, jakby obawiając się przyznać do swojej izolacji i samotności. Chociaż jej fizyczność jest silnie uwidoczniona na ekranie, bohaterka chwilami jawi się jako osoba nie z tego świata, znajdująca się poza życiem i śmiercią, poza dobrem i złem. Niczym anioł śmierci przemierza szpitalne korytarze ze strzykawką w ręku, gotowa towarzyszyć duszom w opuszczaniu ciał. Nie znamy jej historii, która wyjaśniłaby psychologiczne motywacje dokonywanych wyborów. Ale w miarę oglądania filmu lepiej poznajemy bohaterkę, która z tajemniczej zjawy przekształca się w naszej świadomości w kogoś z krwi i kości, ukazanego w pełni człowieczeństwa. Kontrast pomiędzy sterylną czystością szpitala a zniszczonymi ciałami chorych na raka jest równie uderzający jak pomiędzy ciszą świata Marian a krzykiem cierpiących pacjentów, który jako widzowie słyszymy tylko w wyobraźni – bowiem gdy na ekranie widać otwarte w agonii usta chorych, głośniki złowrogo milczą. Filmowa rzeczywistość została wykreowana wyjątkowo przekonująco. Obsadzona w roli Marian aktorka teatralna Bien de Moor stworzyła niezapomnianą kreację, a zdjęcia Jaspera Wolfa wręcz hipnotyzują, nie pozwalając oderwać wzroku od ekranu. Trudno się wyłączyć z uczestnictwa w spektaklu czy choćby nabrać do niego dystansu. Oszczędność wykorzystanych środków wizualnych i ascetyczna scenografia w połączeniu z brakiem muzyki zmuszają do całkowitego skupienia się na przedstawionej opowieści.
Wizualny przekaz filmu jest niezwykle bogaty. W „Code Blue” zachwyca to, jak wiele zostaje opowiedziane środkami całkowicie pozaliterackimi. Taka konstrukcja filmu bardzo angażuje widza w przeżywanie przedstawianej opowieści, pozostawiając przy tym przestrzeń dla przefiltrowania obrazów przez własne doświadczenia i dokonania samodzielnej interpretacji. „Code Blue” to film niezwykły i bardzo ważny. Cieszę się, że twórczość Urszuli Antoniak znalazła się w centrum uwagi europejskiej publiczności i z niecierpliwością czekam na jej kolejny film. Code Blue Reżyseria Urszula Antoniak. Scenariusz Urszula Antoniak. Zdjęcia Jasper Wolf. Wykonawcy Bien De Moor (Marian), Lars Eidinger (Konrad), Annemarie Prins (Willie). Produkcja Family Affair Films, IDTV Film, Zentropa Entertainments 5. Holandia 2011. Dystrybucja Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. Czas 81 min Krzysztof Witalewski, Code Blue, „Kino" 2012, nr 1, s. 80 © Fundacja KINO 2012 |