KRAUL ANNA BIELAK Debiut fabularny Herve Lasgouttesa to film niespełniony – podobnie jak życie bohaterów portretowanych przez francuskiego reżysera. Zamiast podejść do nich na tyle blisko, by móc ich realnie poznać, dostajemy tylko to, do czego przyzwyczaiło nas kino zaangażowane społecznie – historie z życia pracowników małej fabryki. Opowiedziane subtelniej niż belgijskie fabuły Jean-Pierre’a i Luca Dardennów, bo bez efektownych tragedii. Otulone ambientową muzyką Raphaela Ibaneza de Garayo, wywołującą raczej drażniące poczucie pustki niż realne zainteresowanie akcją.
W „Kraulu” nie ma miejsca na dramaty autentycznie wpływające na bieg życia bohaterów. Narracja jest metodycznie rozpisana i niczym tytułowa technika pływacka, polega wyłącznie na symetrycznym wykonywaniu kolejnych ruchów, które pchają bohaterów na kolejne etapy życia. Gdyby szukać w filmie dosłowności – tytułowy kraul okazałby się ulubioną techniką pływacką Gwen (Nina Meurisse), pracownicy fabryki, która marzy o wyjeździe do Meksyku i wzięciu udziału w profesjonalnych zawodach pływackich na otwartych wodach. Dziewczyna mieszka w przyczepie oddalonej od centrum miasta niczym Dardennowska Rosetta, ale w przeciwieństwie do niej, zbyt jasny cel sobie wyznaczyła, żeby poddać się beznadziei. Podobnie jak Rosetta, Gwen nie korzysta jednak z życia – czeka aż ono nadejdzie. Zamiast niego w jej drzwiach pojawia się jednak chłopak. Martin (Swann Arlaud) to lokalny pajac. Czy buntownik? To chyba za duże słowo, by określić niedojrzałego mężczyznę, który już w pierwszej sekwencji zostaje wyrzucony z kolejnej dorywczej pracy i wykazuje energię jedynie w momencie, gdy może coś dla kogoś ukraść. Niewiele potrafi, więc Gwen dostaje od Martina tylko skrzynkę pomidorów, a jego samotny ojciec (Jean-Marie Frin) kilka świeżych ryb. Gesty chłopaka są powierzchowną próbą nawiązania bliskiej relacji. Kiedy sytuacja wymaga realnego zaangażowania – Martin wycofuje się gwałtownie, niczym rak szukający ucieczki przed wrzątkiem i jest gotów emocjonalnie pokaleczyć każdego, kto ruszy za nim w pościg. Na szczęście Gwen nie robi tego – nawet wtedy, gdy okazuje się, że jest w ciąży. O swojej „wpadce” dowiaduje się także starsza siostra Martina, Corinne (Anne Marivin) – pielęgniarka zatrudniona w fabryce, matka dwójki dzieci i żona lokalnego przedsiębiorcy. Lasgouttes buduje paralelę między dwoma kobietami, czym próbuje udowodnić, że klasy społeczne wyższą z niższą łączą rzeczy ważniejsze (emocje) niż te, które dzielą (sytuacja ekonomiczna). Na tym spostrzeżeniu francuski reżyser jednak poprzestaje. Podobnie zachowuje się wobec kilku innych wprowadzonych do narracji wątków – decyduje się je przyciąć w momencie, w którym z zasianej intrygi zaczyna kiełkować zajmująca opowieść. To dobry moment, by wspomnieć, że w portretowanym przez Lasgouttesa miasteczku ma też miejsce morderstwo, a w powietrzu sukcesywnie zawisają kolejne pytania natury moralnej, na które nikt nie odpowiada. Wszystkie punkty kulminacyjne fabuły istnieją wyłącznie dla siebie samych. Pojawiają się znienacka jak życiowe przypadki, po czym rozpływają w nadmorskim powietrzu, do niczego nie prowadząc. Bohaterowie zostają poddani przemianie? Możliwe. Trudno temu zaprzeczyć, ale i nie sposób się z tym zupełnie zgodzić. Nigdy nie poznajemy ich wystarczająco blisko, żeby zauważyć, co w nich pękło, co uległo przewartościowaniu.
Gwen zakłada kostium nurka i płetwy, kiedy pływa, ale ślizga się po powierzchni wody. Właśnie tak, jak reżyser, który stara się opowiadać o podskórnych emocjach, kształtujących podejście do życia, ale dystansuje się wobec świata. Może byłoby lepiej, gdyby po prostu wkroczył w ten świat z butami i zdeptał po drodze to, co wartościowe dla jego mieszkańców? W fabule „Kraula” trudno się zanurzyć. Ani Lasgouttes, ani jego aktorzy nie poczynili żadnych kroków, by przyciągnąć widza i zmusić go, by z nimi pozostał. O ile kino ambientowe jest obecnie w modzie, o tyle przeciętność artystyczna nigdy w niej nie była. Crawl Reżyseria Herve Lasgouttes. Scenariusz Herve Lasgouttes i Loic Delafoulhouze. Zdjęcia Emmanuelle Le Fur. Muzyka Raphael Ibanez de Garayo. Wykonawcy Swann Arlaud (Martin), Anne Marivin (Corinne), Nina Meurisse (Gwen), Gilles Cohen (Jean), Jean-Marie Frin (ojciec). Produkcja Sensito Films, AGM Factory, Neon Productions. Francja, 2012. Dystrybucja Vivarto. Czas 95 min Anna Bielak, Kraul, „Kino" 2013, nr 06, s. 64 © Fundacja KINO 2013 |