NIEZNAJOMY NAD JEZIOREM BARTOSZ ŻURAWIECKINaga gejowska plaża dyskretnie położona za laskiem. Bywalców tu niewielu, a życie toczy się w leniwym, letnim rytmie. Gdy z zagajnika wynurza się kolejny gość, spojrzenia gołych facetów zwracają się w jego stronę. Mniej lub bardziej ostentacyjnie taksują świeży towar, który często, niestety, okazuje się starym znajomym. Plażowanie ma swoje małe rytuały. Najpierw kąpiel słoneczna, potem pływanie w jeziorze, wreszcie hop! do lasku, gdzie wśród wysokich traw krążą panowie spragnieni seksualnej posługi, kłębią się kochankowie. Sielanka. Francka dawno na plaży nie było. Z sercem pełnym nadziei rusza więc na spotkanie erotycznej przygody. I znajduje ją w osobie postawnego bruneta z wydatnym wąsem, Michela, który wygląda niczym Mesjasz z gejowskich pornoli lat 70. Doszedł na plażę po falach albo wynurzył się z wody. Jak męska Afrodyta. Jest zresztą w filmie scena, w której Franck rozgląda się długi czas w poszukiwaniu Michela, ten zaś niespodziewanie wychodzi z jeziora. Gejowski bóg, choć całkiem nagi, skrywa jednak tajemnice. Nie chce, na przykład, spotykać się z Franckiem poza obszarem plaży, nie chce zjeść z nim kolacji ani spędzić nocy.
I oto w cudownych okolicznościach przyrody dochodzi do morderstwa. Ma ono miejsce wieczorem, gdy wszyscy się już zaspokoili, odjechali swoimi samochodami, gdy zaczyna wiać silniejszy wiatr, a nad jezioro nadciągają czarne chmury. Po ofierze zostały spodenki, kocyk, para butów. Ale życie na plaży toczy się dalej, jakby nic się nie stało. Niestety, po paru dniach ląduje na niej desant w postaci całkowicie ubranego, zgarbionego komisarza policji. Niczym podejrzliwy, dociekliwy urzędnik skarbowy zadaje golasom kłopotliwe pytania. Chociaż akcja „Nieznajomego nad jeziorem” rozgrywa się najprawdopodobniej współcześnie (trudno to jednoznacznie określić po skromnych strojach), wiele jest tu odniesień do lat 70. i 80. XX wieku. Michel to z wyglądu gejowski odpowiednik Toma Sellecka albo Burta Reynoldsa. Z kolei jasny, szczupły, niebieskooki Franck – wcielona niewinność lgnąca do perwersji – jeździ solidnym brązowym Renault 25, samochodem ponoć „kultowym”, który był produkowany w latach 1985-92. A idylliczna (z pozoru) atmosfera, także wzmiankowane wyżej ujęcie z Michelem wyłaniającym się z jeziora, nawiązują do najsłynniejszego gejowskiego filmu „bezkostiumowego” – „Boys in the Sand” z roku 1971. Z drugiej strony, zagadka kryminalna scalająca seksualność ze zbrodnią i Erosa z Tanatosem, zdaje się wyjęta z tyleż mrocznych, co efekciarskich thrillerów erotycznych Brooksa, De Palmy czy Friedkina, właśnie w latach 70. kręconych. W nich to permisywizm oraz upodobania do „nietradycyjnych” praktyk seksualnych nieuchronnie wiązały się z zachowaniami psychopatycznymi. Nazbyt wybujały seks zagrażał życiu własnemu i innych. Dekadę później miejsce zboczonych morderców zajął wirus HIV. Alain Guiraudie odwołuje się do tamtej twórczości, ale pozbawia zaczerpnięte z niej toposy taniej psychoanalizy, którą były wypełnione po brzegi. Informacje o bohaterach „Nieznajomego nad jeziorem” są równie skąpe jak ich ubrania. Nie zwierzają się sobie, nie znają często nawet swoich imion. Zrzucając ciuchy, zrzucają jednocześnie na czas jakiś życie, które zostawili w mieście. Kamera nie opuszcza zresztą ani na moment plaży i lasku. Reżyser wygrywa „niebezpieczne związki” między otwartym, gościnnym łonem przyrody a beznamiętną śmiercią, jaka się na nim zdarzyła. Z innej epoki pochodzi także bodaj najbardziej intrygująca postać filmu. Siedzący na uboczu, niechętnie zdejmujący ubranie krępy mężczyzna w średnim wieku, Henri. O nim dowiadujemy się najwięcej, ale czy są to informacje prawdziwe? Opowiada Franckowi, że miał do niedawna dziewczynę, że uczestniczył z nią w jakichś orgiach, zadaje mu niedzisiejsze pytanie, czy ci homoseksualiści „mają żony”. Jednocześnie ze smutkiem i wyraźną zazdrością spogląda na młodszych i znacznie od siebie atrakcyjniejszych mężczyzn na plaży, lecz nie ma odwagi pójść do lasku, by choćby spróbować zaspokoić swe pragnienia. Gatunkowo można zakwalifikować film Guiraudiego jako thriller erotyczny. Tematem jest tu bowiem pożądanie – irracjonalne, nieodparte, egoistyczne, pchające w objęcia śmierci. Pożądanie, którym chce się zwalczyć samotność, a które zazwyczaj tę samotność wzmaga. Ale reżyser nasyca swoje dzieło subtelnym humorem i cienką ironią (widoczną zwłaszcza w scenkach rodzajowych z gejowskiego mikrokosmosu), dzięki czemu umyka przed kiczowatą dosłownością, jaką często obarczone są takie fabuły. Mnie, na przykład, do łez rozbawił fakt, że ten skromny naturystyczny film miał aż trzech scenografów i trzech autorów kostiumów. Zawsze uważałem, że nagość to najbardziej wyrafinowane przebranie.
L’inconnu du lac Scenariusz i reżyseria Alain Guiraudie. Zdjęcia Claire Mathon. Wykonawcy Pierre Deladonchamps (Franck), Christophe Paou (Michel), Patrick D’Assumcao (Henri), Jerome Chappatte (inspektor Damroder), Mathieu Vervish (Eric). Produkcja Les Films du Worso. Francja 2012. Dystrybucja Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. Czas 100 min Bartosz Żurawiecki, Nieznajomy nad jeziorem, „Kino" 2014, nr 02, s. 77 © Fundacja KINO 2014 |