NAMIĘTNOŚĆ SEBASTIAN SMOLIŃSKI Wchodząca do polskich kin niemal dwa lata po światowej premierze „Namiętność” wydaje się pochodzić z innej epoki. Chociaż bohaterowie posługują się w niej najnowszymi MacBookami, stylistycznie przypomina raczej thrillery erotyczne z lat 90. Brian De Palma powraca po dłuższym okresie milczenia i z umiarkowanym sukcesem dokonuje podsumowania własnej twórczości. Nazywany niegdyś najzdolniejszym uczniem Alfreda Hitchcocka, De Palma cały czas wierzy w stare sztuczki i zużyte konwencje.
„Namiętność” to remake filmu Alaina Corneau „Crime d’amour” z 2010 roku. Akcja została przeniesiona z Paryża do Berlina, lecz wciąż toczy się w biurach korporacji i ekskluzywnych domach jej pracowników. Z rzadka wychodząc na ulicę, de Palma rozgrywa duszny kobiecy trójkącik, dodając jednego mężczyznę jako fabularną ozdobę. Pewna siebie Christine Stanford (Rachel McAdams) wykorzystuje talent swojej podwładnej Isabelle James (Noomi Rapace), po czym przywłaszcza sobie wymyśloną przez nią kampanię reklamową nowego smartfona. Asystentka Isabelle (Karoline Hertfurth) pomaga szefowej w walce o pozycję w firmie, ale nie uchroni jej przed upokorzeniem dokonanym na oczach pozostałych pracowników. Zabarwione perwersją psychologiczne gierki między kobietami doprowadzą do zbrodni, która wytrąci sterylne otoczenie z równowagi. De Palma opiera się na wtórnym materiale, swobodnie traktującym logikę i pełnym fałszywie brzmiących dialogów. Jest to jednak drugorzędne wobec szansy, przed jaką stanął reżyser. Mógł wreszcie powrócić do swoich ulubionych wątków i obsesji: splotu erotyki i przemocy, akrobatycznych zawijasów montażowych oraz gęstego suspensu. „Namiętność” ma halucynacyjny rytm słynnej „Carrie” i ekscytującą przesadę „W przebraniu mordercy”. Opiera się na podglądaniu i fetyszyzacji kobiecych postaci w niemal równym stopniu jak „Świadek mimo woli”. Od największych triumfów De Palmy minęło jednak kilka dekad, dlatego też jego nowy film ma wszelkie cechy tak zwanego późnego dzieła, anachronicznego tworu sędziwego mistrza. Każdy ruch kamery świadczy o doskonałości warsztatowej, a zarazem sprawia wrażenie sztuczności. Nie musi stanowić to wady – po prostu nikt już dzisiaj w taki sposób nie kręci filmów głównego nurtu. Podobnie jak Kubrick w „Oczach szeroko zamkniętych”, tak i De Palma opowiada o seksie i pożądaniu w sposób zapośredniczony, pokazując kobiece ciała przeważnie w pełnym kostiumie. Oskarżany rutynowo o mizoginię reżyser woli maski, koronkową bieliznę i nagrania wideo, aniżeli rzeczywisty stosunek. W efekcie buduje męską fantazję o kobiecej lubieżności, której nie da się określić mianem lesbijskiej love story. Idealne medium znajduje w osobie chłodnej Rachel McAdams, wchodzącej w buty dawnej muzy De Palmy, Nancy Allen. Jako korporacyjna femme fatale McAdams jest kusicielką, która ostrzeżenie przed samą sobą wypisane ma już na ustach: jaskrawa czerwona szminka stanowi nieodłączny element jej seksapilu. Tytułowa namiętność jest tu jednak raczej sugerowana niż pokazywana. Fanom De Palmy film przyniesie dużo satysfakcji, ale nie przysporzy mu nowych sympatyków. Można odnieść wrażenie, że „Namiętność” powstała dla kilku misternie skonstruowanych sekwencji. W pewnym momencie reżyser uruchamia jeden ze swoich ulubionych chwytów: dzieli ekran na połowę. Przy dźwiękach „Popołudnia fauna” Debussy’ego montuje dziejące się w operze sceny baletowe równocześnie ze sceną morderstwa. Trudno o trafniejszą autodefinicję: De Palma widzi samego siebie w roli choreografa pragnącego nas uwieść i zahipnotyzować, a także zaskoczyć wybuchem stylizowanej przemocy.
Te fragmenty „czystego kina”, pozbawionego dialogów i rozciąganego w czasie dzięki dokładaniu montażowych cegiełek, układają się w ciąg manieryzmów oraz sytuują De Palmę w pobliżu niezamierzonej autoparodii. Z drugiej strony, stanowią przekonującą odpowiedź na dominujące dziś w kinie popularnym tendencje. Kiedy inni szatkują sceny na trwającą sekundy drobnicę, De Palma z pietyzmem buduje kilkuminutowe sekwencje. Przemawiają one do kinofilskiej wrażliwości, w mniejszym stopniu oferują dające się uchwycić sensy. Właśnie dzięki tym sekwencjom „Namiętność” jest czymś więcej niźli tylko staroświeckim przypisem do dawnej chwały. Passion Reżyseria Brian De Palma. Scenariusz Brian De Palma, Natalie Carter, Alain Corneau na podstawie filmu „Crime d’amour”. Zdjęcia José Luis Alcaine. Muzyka Pino Donaggio. Wykonawcy Rachel Mcadams (Christine Stanford), Noomi Rapace (Isabelle James) Karoline Herfurth (Dani), Paul Anderson (Dirk Harriman). Produkcja SBS Productions, Integral Film, France 2 Cinéma, Canal+, France Télévision, Ciné+, Medienboard Berlin-Brandenburg, Deutsche Filmförderfonds, Wild Bunch. Niemcy – Francja 2012. Dystrybucja M2 Films. Czas 102 min Sebastian Smoliński, Namiętność, „Kino" 2014, nr 05 © Fundacja KINO 2014 |