CUDA ANNA BIELAK
„Tu kiedyś był dom”. To jedne z pierwszych słów, jakie padają w filmie Alice Rohrwacher, kluczowe dla zrozumienia tytułowych „Cudów”. Otulonej realizmem magicznym opowieści o raju, który stworzyła dla siebie włosko-niemiecka rodzina. Na włoskiej prowincji stał kiedyś ich dom – zwykły, odrobinę zaniedbany, średnio wyposażony, czterema odrapanymi ścianami ochraniający czułość, bliskość, swojskość i codzienność. Mieszkająca w nim rodzina żyła zgodnie z rytmem natury. Matka zajmowała się ogrodem, dzieci pomagały jej latem zbierać dojrzałe maliny. Ojciec był pszczelarzem, starsze córki pracowały w domowej pasiece. Nie byli bogaci. Wydawali się szczęśliwi. W słoneczne dni dziewczynki pluskały się w jeziorze nieopodal domu, krzycząc wniebogłosy z radości. Kiedy padał deszcz, skakały po kałużach. Topiły patyki w deszczówce zebranej w starej wannie na podwórku lub grzebały nimi w ziemi. Nieopodal pasł się wielbłąd. Ojciec kupił go córkom za ostatni grosz. Wszystkim zdarzało się sypiać na wielkim rodzinnym materacu pod gołym niebem. Bez telefonu, telewizora, komputera; bez rzeczywistości nastawionej na konsumpcję i technologiczne gadżety.
Rohrwacher udało się uchwycić naturalność, autentyzm i niewinność świata, któremu obce wszystko, co nowoczesne. Włoska reżyserka opowiada o boskim ogrodzie, w którym władzę sprawuje starotestamentowy ojciec. Kochający, ale groźny Wolfgang (Sam Louwyck) przeczuwa nadchodzące niebezpieczeństwo i reaguje agresją na myśl, że ich azylowi może coś zagrozić. Cudowna rodzina jest rodziną patriarchalną. Judaszowa zdrada rodzi się nie tyle ze zwątpienia i lęku, co z pragnienia odczuwanego przez najstarszą córkę. Gelsomina (Maria Alexandra Lungu) jest ciekawa pięknej kobiety, którą spotyka w lesie. Dziewczynce imponują jej długie włosy, białe jak morskie fale. Nie widzi, że są sztuczne. Fascynacja jest zresztą obustronna. Telewizyjną prezenterkę Milly Catenę (Monica Bellucci) urzeka naturalność czterech sióstr, które plączą się pod nogami ekipie nagrywającej spot promocyjny do programu o cudach gospodarki rolnej. Rohrwacher stoi po stronie Wolfganga. Telewizja jej się nie podoba, więc zdjęcia Hélene Louvart („Pina”!) są piękne w swojej skromności. Ruchy i ustawienia kamery wydają się inspirowane poetyką kina dokumentalnego. Kamera nie ingeruje w świat bohaterów, którzy poruszają się swobodnie, jakby ich gestom nie była narzucona żadna inscenizacja, a uchwycenie domowego chaosu w ramy kadrów nie wymagało ani odrobiny reżyserii. Jest w tym realizmie jakiś niepowtarzalny urok. W spojrzeniu na swoją niedoskonałą filmową rodzinę Rohrwacher zaklęła wspomnienia dzieciństwa idealnego – zabaw, w czasie których można się ubrudzić; domowych wpadek, z których można się wytłumaczyć; odczuwania lęku przed złością ojca i jednoczesnego oddawania się radości płynącej ze świadomości tego, że tata dla rodziny zrobiłby przecież wszystko. Taki świat nie ma dziś prawa przetrwać. Zwiastunem pęknięcia jest pojawienie się w rodzinie Wolfganga drugiego mężczyzny. Nastoletni Martin (Luis Huilca) ma za sobą pierwsze starcia z policją, kariera kryminalna rzekomo stoi przed nim otworem. W swojej dżinsowej kurtce i koszuli chłopak przypomina jednak tylko małoletniego punka, którego nowy ojciec silną ręką będzie musiał ustawić do pionu. Temu samemu ojcu nie uda się jednak opanować córki. Zauroczona przez Milly, Gelsomina zgłosi rodzinną pasiekę do telewizyjnego reality show prowadzonego przez białowłosą prezenterkę i tym samym naruszy zasady panujące w patriarchalnym raju. Sprzeda autentyzm i prawdę za garść srebrników. Twórcy, którzy opowiadają o telewizji i wpływie show-biznesu na codzienne ludzkie życie, zwykle oba te elementy stawiają na pierwszym planie swoich historii („Truman Show” czy „Birdman”). Rohrwacher udaje się jednak pokazać, że reality show może pozostać w życiu uczestników sprawą zupełnie marginalną. Rajska rodzina dotknęła realiów świata, w którym nie chce żyć, ale może to wzmocniło jej miłość do starego, wspaniałego świata? Dla Gelsominy spotkanie z rzeczywistością po drugiej stronie tęczy było rodzajem inicjacji. Nie na tyle jednak groźnej, by mit dziecięcych lat pękł jak bańka mydlana. Rohrwacher udaje się ten mit podtrzymać; zbudować na ekranie niepowtarzalną atmosferę, w której niedopowiedzenia mieszają się ze wspomnieniami, powidokami, zapachami i cudami – ale tylko takimi, jakie niesie codzienność.
Le meraviglie Scenariusz i reżyseria Alice Rohrwacher. Zdjęcia Hélene Louvart. Wykonawcy Alba Rohrwacher (Angelica), Maria Alexandra Lungu (Gelsomina), Sam Louwyck (Wolfgang), Sabine Timoteo (Coco), Agnese Graziani (Marinella), Luis Huilca (Martin), Monica Bellucci (Milly Catena). Produkcja Tempesta, Amka Films Productions, Rai Cinema. Niemcy – Szwajcaria – Włochy 2014. Dystrybucja Gutek Film. Czas 110 min Anna Bielak, Cuda, „Kino" 2015, nr 01, s. 78 © Fundacja KINO 2015 |