ŚMIERĆ W SARAJEWIE MAŁGORZATA SADOWSKA
Oto film stanowiący dowód, że nawet z oficjalnej rocznicy da się wycisnąć treści nieoficjalne. Okazuje się, że obchody mogą nas naprawdę obchodzić i stać się szansą na żywą refleksję nad przeszłością. „Śmierć w Sarajewie” zaczyna się lekcją historii zarejestrowaną w miejscu wydarzeń sprzed – już ponad – stu lat. Oto róg Zelenih Beretki i Obala Kulina Bana, gdzie 28 czerwca 1914 roku Gawriło Princip zastrzelił arcyksięcia Franza Ferdynanda i jego małżonkę Zofię. Ów moment, gdy dziewiętnastolatek nacisnął spust, uchodzi za symboliczny początek I wojny światowej. Jest to zarazem początek trwającej po dziś dzień w regionie gorączkowej awantury o to, czy był Gawriło serbskim nacjonalistą, zwykłym terrorystą a może romantycznym rewolucjonistą. Za sprawą dość prostego ale sugestywnego zabiegu dowodzi reżyser, że kłócąc się zażarcie o Principa dotykamy ledwie powierzchni prawdziwych konfliktów, kipiących pod oficjalną publiczną debatą. Dlatego właśnie umieścił studio telewizyjne, którego goście przedstawiają rozmaite strony sporu o Gawriłę, na hotelowym dachu.
„Śmierć w Sarajewie” ma strukturę wertykalną – im niżej schodzimy (by skończyć w hotelowych piwnicach), tym wyraziściej odsłaniają się przed nami kolejne warstwy problemów gnębiących współczesną Bośnię. Sam hotel wybrany został zresztą nieprzypadkowo – znający miasto i jego historię błyskawicznie odgadną, że to Holiday Inn – ten sam, który gościł sportowców podczas olimpiady zimowej w 1984 roku, ten sam, który był siedzibą dziennikarzy podczas trwającego cztery lata (1992-1996) oblężenia Sarajewa. Wiele słynnych zdjęć powstało właśnie z jego okien. „Pocisk przeleciał przez okno i wybuchł tutaj” – wskazuje palcem w półmroku eleganckiego hotelowego pokoju francuski aktor Jacques Weber. Przyjechał do Sarajewa na uroczystości związane z obchodami wydarzeń z 1914 roku. Przygotowując się do wieczornej uroczystości, prowadzi długi monolog (rzeczywiście napisany na rocznicę 1914 roku przez wielkiego przyjaciela miasta, rzecznika jego wstąpienia do Unii Europejskiej, Bernarda-Henriego Lévy’ego), lamentując nad Europą, która umarła w Sarajewie, umarła w Hiszpanii, umarła w Auschwitz („Co nas trzyma przy życiu, skoro tak często umiera człowieczy sen o niezłomności?”). W perspektywie francuskiego artysty, z wnętrza intymnie oświetlonego pokoju, Sarajewo staje się miastem-symbolem, po wielokroć niezdanym testem (Weber wykrzykuje także słowa o Srebrenicy) europejskich wartości („Ilu z tych biorących udział w obchodach przybyło tu za późno?!”). W scenach z Weberem można wyczuć subtelną i szczególnie tu cenną ironię: małe bałkańskie miasto jest bowiem sceną dla gościnnych europejskich występów, narcystycznych w istocie popisów wrażliwości i empatii. „Pan nawet nie wie, na co ja się tu napatrzę!” – wzdycha ochroniarz, który na monitorach ogląda dość zabawnie wyglądające z tej perspektywy, pełne emfazy gesty Webera. Gdy Francuz upomina się o niegodnie pogrzebanych, ochroniarz ogląda na wyświetlaczu komórki kanapę, przy której kupnie upiera się jego żona. Tymczasem zatrudniony w hotelu mężczyzna od dwóch miesięcy nie dostał wypłaty. Wraz z nim schodzimy więc na kolejny poziom tej opowieści: o pracownikach Holiday Inn, którzy pozbawieni pieniędzy gromadzą się na zapleczu (w długich ujęciach kamera płynie korytarzami do kuchni, do pralni, do dyrektorskich gabinetów), by rozpocząć strajk. To są prawdziwe problemy współczesnego Sarajewa, cierpiącego na polityczny niedowład owocujący katastrofalną sytuacją ekonomiczną. Są oczywiście i tacy, którzy korzystają na chaosie i paraliżu – na najniższym, piwnicznym poziomie eleganckiego hotelu rozsiadła się przecież w czerwonych światłach kasyna i nocnego klubu mafia.
Bardzo zgrabnie przeprowadza więc nas Tanović od przeszłości do teraźniejszości, diagnozując i stawiając przy okazji zasadnicze pytania o przyszłość swojego kraju, o to, co mogłoby zorganizować głęboko podzielone, skonfliktowane narodowo i klasowo społeczeństwo wokół jakiegoś nowego „my”. Wskazując, jak bardzo zastępczy temat odległej historii wysysa energię ludzi i miasta pozbawionego jakiejkolwiek wizji, reżyser stawia prowokacyjne pytanie, do kogo dziś strzelałby Gawriło i daje na nie przewrotną odpowiedź, jedną z tych, jakie nie przynoszą spokoju i mnożą kolejne kwestie. Gdzie leży współczesna monarchia? I czy w ogóle ma granice? Kto byłby tu nowym Arcyksięciem? Czy okupacja może oznaczać panowanie nie nad ziemią, lecz nad podbitą wyobraźnią? A Gawriło? O co chodziłoby dziś jemu, gdyby sięgał po broń? Czy potrafiłby dobrze zdefiniować wroga? Czy umiałby go przyoblec w konkretne umundurowane ciało? Wychodząc od lokalnej historii zapomnianego skrawka Europy, ożywającego dla nas wyłącznie przy okazji krwawych rocznic, czyni Danis Tanović wszystkie te dylematy naszymi własnymi problemami – no a ty? Do kogo ty chciałbyś dziś strzelić? Smrt u Sarajevu Scenariusz i reżyseria Danis Tanović. Zdjęcia Erol Zubcević. Muzyka Mirza Tahirović. Wykonawcy Jacques Weber (Jacques), Snezana Vidović (Lamija), Izudin Bajrović (Omer), Vedrana Seksan (Vedrana). Produkcja Margo Cinema, SCCA/pro.ba. Francja – Bośnia i Hercegowina 2016. Dystrybucja Bomba Film. Czas 85 min Małgorzata Sadowska, Śmierć w Sarajewie, „Kino" 2016, nr 10, s. 64 © Fundacja KINO 2016 POLECAMY: wywiad z Danisem Tanoviciem w papierowym wydaniu „Kina” 10/2016 |