T2 TRAINSPOTTING KONRAD J. ZARĘBSKI
Odpowiedź na pytanie, za co kochamy „Trainspotting” (1996), drugi film kinowy Danny’ego Boyle’a, który przeniósł reżysera do ligi światowej, a światu kazał się zastanawiać czy u boku „post-thatcherowskiego” kina brytyjskiego nie rodzi się przypadkiem autonomiczne kino szkockie – nie jest wcale taka prosta. Przede wszystkim „Trainspotting” to mistrzowska adaptacja powieści Irvine’a Welsha, która stała się podstawą przenikliwego scenariusza, opisującego życie młodzieży z pogranicza klasy robotniczej i niższej klasy średniej, topiącej frustracje w heroinie i kwasie („Na kwasie” to tytuł drugiej powieści Welsha, sfilmowanej dwa lata później). Co jednak obchodziłyby nas losy nieudaczników z przedmieść Edynburga, gdyby nie niesamowita energia zarówno filmu, reżysera, wymyślającego coraz to nowe wizualne ekwiwalenty narkotykowych transów i wizji, jak i grona młodych obiecujących aktorów angielskich, z których Ewan McGregor został megagwiazdą światowego kina, Jonny Lee Miller o taki status się otarł, Ewen Bremner gwiazdą bywa, zaś Robert Carlyle wydaje się najbardziej dojrzałym (bo istotnie jest od reszty starszy) ale i warsztatowo najlepszym aktorem z całej czwórki? Prowadzona po bandzie narracja koncentruje się na trudnej sztuce dojrzewania; balansujący między prawem a bezprawiem, między narkotykowym głodem a stanem narkotycznego upojenia chłopcy walczą – prawda, że chaotycznie – o szansę odbicia się od dna. Jeden z nich, grany przez McGregora Mark Renton (którego spocona, trzęsąca się z braku narkotyku sylwetka stała się ikoną filmu), swoją szansę wykorzystuje, zdradziwszy jednak przyjaciół. Z pieniędzmi na nowy początek ucieka z Anglii, pozostawiając resztę na krawędzi zapaści. Nie ma w kinie bardziej dobitnego oskarżenia thatcherowskiej Brytanii o wielopłaszczyznowe zaniechanie w dziedzinie (nie tylko) polityki społecznej. Młodzi Anglicy, ale też szerzej – Europejczycy – dostali ironiczny, choć nie pozbawiony rysów dramatycznych, portret swego pokolenia w chwili, gdy w Stanach dochodziła do głosu Generacja X. Nic więc dziwnego, że film, którego realizacja kosztowała około półtora miliona funtów, przyniósł zyski rzędu pięćdziesięciu milionów. Z niszowego kina szkockiego Danny Boyle wypłynął na szerokie wody mainstreamu, lecz wśród tuzina filmów kinowych próżno szukać – może poza „Slumdogiem, milionerem z ulicy” – dzieła, które spotkałoby się z podobnym rezonansem, co „Trainspotting”. To samo można powiedzieć o Irvine’ie Welshu, który już w 2002 roku, niejako na dziesiątą rocznicę wydania „Trainspotting” (1993), napisał powieść „Porno” – ciąg dalszy losów bohaterów swego bestsellerowego debiutu. Zgodnie z przesłaniem Welsha – „nostalgia to stan, kiedy stajesz się turystą we własnej młodości” – Boyle wrócił do Edynburga i świata swoich bohaterów. Czy było warto? Owszem, patrząc z perspektywy Boyle’a: połączenie wątków „Trainspotting” i „Porno” dało mu szansę konfrontacji z samym sobą sprzed dwudziestu lat. Konfrontacji owocnej, bowiem reżyser może śmiało powiedzieć: oni – bohaterowie „Trainspotting” – zmienili się fizycznie, może weszli na nieco wyższy poziom dojrzałości (ale nie wszyscy), może nieco lepiej znają reguły rządzące życiem, ale duchem pozostali młodzi, ja też jeszcze jestem młody i stać mnie nie tylko na dawną brawurę w szukaniu wizualnych ekwiwalentów działania coraz mocniejszych używek, ale i na takie wewnętrzne żarty, jak fizyczne upodobnienie Ewena Bremnera do Irvine’a Welsha i uczynienie z pisarza uczestnika opisywanych zdarzeń (odbiegających wszak od fabuły powieści). Starsi o dwadzieścia lat aktorzy nadal grają na granicy szarży, wracając nie tylko do dawnych ról, ale i do niemal identycznych sytuacji. Nikt z bohaterów nie jest jednoznacznie pozytywny, ale też nikt – poza psychopatycznym Franco Begbie’em (Carlyle) – jednoznacznie negatywny (jakkolwiek frustracja Begbie’ego zostaje usprawiedliwiona). Jedna tylko kwestia ulega głębokiej przemianie. O ile nad pierwszym „Trainspotting” unosiło się gwałtowne oskarżenie minionych rządów o społeczne zaniedbania, o tyle powrót po dwudziestu latach do Edynburga dowodzi, że ani labourzyści, którzy sprawowali władzę w latach 1997-2010, ani rządzący obecnie konserwatyści nie mają przekonującego programu społecznego, który pomógłby wyrzutkom takim jak Renton, Spud czy Simon wrócić do głównego nurtu. Dorośli chłopcy z przedmieść Edynburga muszą poradzić sobie sami. T2 Trainspotting Reżyseria Danny Boyle. Scenariusz John Hodge według powieści „Trainspotting” i „Porno” Irvine’a Welsha. Zdjęcia Anthony Dod Mantle. Wykonawcy Ewan McGregor (Renton), Robert Carlyle (Begbie), Ewen Bremner (Spud [Kartofel]), Shirley Henderson (Gail), Jonny Lee Miller (Simon), Anjela Nedvalkova (Veronika), Pauline Turner (June), Scot Greenan (Frank Junior). Produkcja DNA Films, Decibel Films, Cloud Eight Films, TriStar Pictures, Film 4, Creative Scotland. Wlk. Brytania 2017. Dystrybucja UIP. Czas 117 min Konrad J. Zarębski, T2 Trainspotting, „Kino" 2017, nr 3, s. 81 © Fundacja KINO 2017 POLECAMY: wywiad z operatorem Anthonym Dod Mantle'm w papierowym wydaniu „Kina” 3/2017 |