TRZY KRÓLESTWA
KONRAD J. ZARĘBSKI
U zmierzchu potężnej niegdyś dynastii Han zachodnia i południowa prowincja Chin stawały się coraz bardziej niezależne od metropolii. Aby zapobiec ostatecznemu rozpadowi, Cao Cao – wpływowy generał i kanclerz cesarstwa, a także poeta – wypowiedział wojnę władcom zbuntowanych prowincji, Liu Beiowi z zachodu i Sun Quanowi z południa. Do decydującego starcia doszło zimą 208/209 roku na południowym brzegu rzeki Jangcy w okolicy miejscowości Chibi. Mimo przeważających sił, Cao Cao został pokonany i wrócił na północ.
Z punktu widzenia historyków sama bitwa pod Czerwonymi Klifami nie miała szczególnego znaczenia strategicznego, nie przyniosła też decydujących rozstrzygnięć – dynastia Han upadła w roku 220, choć zaczęła tracić znaczenie już w roku 184, wraz z tzw. powstaniem Żółtych Turbanów. Cao Cao nie stracił wpływów na dworze, więcej – w chwili upadku dynastii Han pełnię władzy i ogromne lenno przekazał synowi Cao Pi, który został założycielem dynastii Wei (obalonej 45 lat później) i pokonał Sun Quana, który został władcą królestwa Wu. Lui Bei z kolei był pierwszym władcą królestwa Shu Han i ogłosił się cesarzem, rywalizując z Cao Pi, ale zmarł niespełna dwa lata po intronizacji. O doniosłości bitwy zadecydowała literatura, a konkretnie napisana w XIV wieku powieść „Dzieje Trzech Królestw” Luo Guanzhonga – jedna z czterech wielkich powieści w dziejach literatury chińskiej. Rozdział poświęcony bitwie o Czerwone Klify należy do najpopularniejszych fragmentów tekstu.
Ekranizacja „Dziejów Trzech Królestw” była jednym z marzeń Johna Woo – chińskiego reżysera, który od 1993 roku mieszka i pracuje w Stanach. Zanim tam osiadł, w Hongkongu zdobył sławę wytrawnego stylisty i twórcy spektakularnych, pełnych przemocy widowisk. Nazywany „Mozartem przemocy” w Hollywood jakby złagodniał, co nie oznacza, że wyrzekł się swej poetyki. Przeciwnie, bez Woo i jego filmów, zwłaszcza „Bez twarzy” (1997), hollywoodzkie kino akcji nie osiągnęłoby dzisiejszego poziomu warsztatowej sprawności. Kiedy w Chinach pojawił się klimat dla wskrzeszenia filmów opartych na niegdyś popularnych powieściach wuxia – historiach o walczących bohaterach – w latach Rewolucji Kulturalnej uznanych za feudalny przeżytek, marzenie Woo stało się bliskie realizacji, zwłaszcza po międzynarodowym sukcesie filmów „Hero” i „Dom latających sztyletów” Zhanga Yimou. W zgodzie na sfilmowanie „Trzech królestw” można upatrywać świadomej polityki chińskich władz, próbujących zjednywać reżyserów mieszkających poza Chinami kontynentalnymi do pracy dla ludowej kinematografii. W ten sposób udało się znęcić Tajwańczyka Anga Lee, który mógł zrealizować w Szanghaju koprodukcję chińsko-tajwańsko-hongkońską „Ostrożnie, pożądanie”. Na Johna Woo, który mimo kilkunastu lat spędzonych w Stanach nie zmienił obywatelstwa, czekała oferta nie tylko nakręcenia filmu z ulubionymi aktorami, odkrytym przez niego Yun-Fat Chowem (który jednak wycofał się z produkcji pierwszego dnia zdjęciowego) i Tony Leungiem Chu Wai (który także się wycofał, ale wrócił i objął rolę przeznaczoną dla Yun-Fat Chowa), i tysiącosobową armią chińskich żołnierzy do wykorzystania w scenach zbiorowych, ale i rekordowy w dziejach chińskiego kina budżet przekraczający 80 mln dolarów (budżet prestiżowego „Hero”, odwołującego się do postaci Mao Zedonga, był dwukrotnie niższy). A także – co było nie bez znaczenia – bez żadnych bieżących odniesień politycznych.
Rezultatem jest film niezwykle efektowny, oparty nie tyle na dziele Luo Guanzhonga, co na jego legendzie – skonfrontowanej wszak z bardziej udokumentowanymi przekazami historycznymi. „Trzy królestwa” zostały zrealizowane z iście hollywoodzkim rozmachem, w wielkich przestrzeniach i z użyciem efektów specjalnych, łącząc wiele gatunków filmowych, a przede wszystkim zachowując pełne teatrum charakterystyczne dla Johna Woo. Słowem, nowoczesne widowisko, rozgrywające się na kilku poziomach. Z jednej strony jest to relacja z przebiegu działań wojennych na ogromnym obszarze, zwieńczonych kulminacyjnym starciem trzech armii. Z drugiej – opis fascynującej gry politycznej, toczonej bezpardonowo przez trzech wodzów i towarzyszących im strategów, gry pełnej namiętności, ale przede wszystkim ambicji. Jest też subtelny wątek miłosny i kilkanaście scen bitewnych, sfilmowanych we wszystkich możliwych konwencjach – od płaszcza i szpady czy tradycyjnego widowiska na motywach antycznych po kino kung-fu i dynamiczną batalistykę w stylu „Szeregowca Ryana”. Woo łączy poszczególne elementy opowieści z rzadko spotykaną wirtuozerią, znajdując jeszcze czas na nakreślenie wyrazistych postaci i ukazanie chińskiej obyczajowości, łącznie z ceremoniałem przygotowania i picia herbaty. Widać w tym wyraźny dyskurs z kinem hollywoodzkim – zastosowana w pierwszej fazie bitwy taktyka żółwia przypomina szyk bojowy rzymskich legionów, a postać Cao Cao deklamującego swe wiersze w trakcie palenia zwłok żołnierzy zmarłych na tyfus jednoznacznie odwołuje się do Nerona! Nie wolno jednak zapominać, że mamy do czynienia z kinem azjatyckim i nie Hollywood jest w tej chwili dla Woo głównym punktem odniesienia. „Trzy królestwa” rzucają wyzwanie przede wszystkim kinu japońskiemu – zwłaszcza wszystkim pamiętnym z filmów Akiry Kurosawy bitewnym rytuałom bardziej przypominającym balet niż zbrojne starcie. Przy czym Woo nie zadowala się feerią barw, wynikającą z przegrupowania konnicy czy piechurów. Ruchy jego wojsk przekładają się na działanie praktyczne: roszady, owszem, pozostają bajecznie kolorowe, ale kamera wznosi się w powietrze, by z ptasiej perspektywy objąć cały logicznie naszkicowany teatr wojny, a następnie skupić się na efektownych epizodach, których dynamikę podkreślają zwolnione zdjęcia. A najciekawsze, że mimo całej stylizacji i umowności poszczególnych sekwencji bitewnych, uderza prawdopodobieństwo jeśli nie zdarzeń, to z pewnością emocji. Oto nowoczesna baśń – na swój sposób magiczna, ale zarazem realistyczna. Czyżby nowy kanon kostiumowego widowiska?
Chi bi
Reżyseria John Woo. Scenariusz John Woo, Chan Khan, Kuo Cheng, Sheng Heyu wg powieści Luo Guanzhonga. Zdjęcia Lu Yue, Zhang Li. Muzyka Taro Iwashiro. Scenografia Tim Yip. Wykonawcy Tony Leung Chiu Wai (Zhou Yu), Takeshi Kaneshiro (Zhuge Liang), Fengyi Zhang (Cao Cao), Chen Chang (Sun Quan), Wei Zhao (Sun Shangxiang), Jun Hu (Zhao Yun). Produkcja Three Kingdoms, Beijing Film Studio, China Film Group, Lion Rock Productions, Chengtian Entertainment Group International. ChRL 2008. Dystrybucja Monolith Plus. Czas 148 min
Konrad J. Zarębski, Trzy królestwa, „Kino" 2009, nr 7-8, s. 80-81.
© Fundacja KINO 2009