Nina i Madeleine to dwie emerytki mieszkające na jednym piętrze. Nawet najbliższa rodzina nie domyśla się, że są dla siebie kimś więcej niż dobrymi sąsiadkami. Od lat wiodą wspólne życie, starannie dbając, by nikt nie odkrył ich sekretu. „My dwie” to imponująco zrealizowany kameralny dramat rozpisany na kilka bohaterek, dwa mieszkania i jedną tajemnicę.
W kinie mieliśmy tak wiele historii miłosnych, a tak mało z nich dotyczyło osób w jesieni życia. Filippo Meneghetti zapełnia tę wstydliwą lukę. „My dwie” nie są klasycznym melodramatem, w którym gra toczy się o spełnienie uczuć głównych postaci. Kobiety od początku do samego końca są pewne swojej miłości. Konflikt znajduje się gdzie indziej. Madeleine nie potrafi powiedzieć o swojej partnerce dzieciom, które nie mają pojęcia o życiu uczuciowym matki.
„My dwie” są właśnie o tym – o nieumiejętności mówienia. Madeleine nie jest w stanie przyznać się synowi i córce do planów wyjazdu z Niną do Rzymu, gdzie kobiety mają zamiar wreszcie wspólnie zamieszkać na stałe. Jeszcze nie wie, że to ostatni moment, by zdradzić swoją tajemnicę. Za chwilę nie powie już nic, choćby chciała. Udar uniemożliwi jej mówienie. Jej sekret będzie musiał pozostać niewypowiedziany. Ale gdy usta Madelaine milkną, zaczyna mówić wszystko inne.
Meneghetti wielką wagę przykłada do znaczeń poszczególnych obrazów. Spalona jajecznica może oznaczać rozpacz, niewłączona lodówka – tęsknotę, a mieszkanie splądrowane przez złodziei – spokój i spełnienie. W tworzonych pieczołowicie metaforycznych obrazach nie ma nachalności czy niepotrzebnego symbolizmu. Nie próbują one za wszelką cenę dopowiadać. Raczej kondensują uczucia, które nie mogłyby zostać wypowiedziane w żaden inny sposób. W tym tkwi prawdziwa maestria reżysera, który oczyszcza film z wszystkiego, co zbędne, by kreowane sytuacje mówiły same za siebie.
Martine Chevallier
Są jednak od tego – niestety – wyjątki. Film rozpoczyna wizyjna, znakomicie rozegrana scena, w której mała dziewczynka znika podczas zabawy w chowanego, a jej koleżanka zamienia się w kruka. Takie otwarcie świetnie sprawdziłoby się w kinie metafizycznym z elementami grozy. U Meneghettiego okazało się jednak niepotrzebnym symbolicznym wtrętem wprowadzonym w realistyczną materię. Sytuacja, do której twórca wraca kilkakrotnie, staje się zaledwie poetyckim powtórzeniem tego, co spotyka bohaterki w ich realnym życiu. W tym wypadku poezja okazała się znacznie mniej wymowna od prozy życia.
Choć u Meneghettiego obrazy pełnią kluczową rolę w procesie opowiadania, to jednocześnie film może się pochwalić znakomitym, bardzo precyzyjnym scenariuszem. Nie ma w nim miejsca na zbędną scenę, niepotrzebnych bohaterów, a nawet nieistotne spojrzenie. Film przy swoim minimalizmie zachwyca jednocześnie kunsztowną strukturą opowieści. Przy tym historia zwodzi i obfituje w zaskakujące zwroty akcji. Ta zawiązuje się dość stereotypowo. Można domyślać się kolejnych kroków bohaterki rozdartej między ukochaną a dziećmi. Gdy jednak wydaje się, że dokładnie wiemy, co będzie dalej, Meneghetti komplikuje położenie bohaterek i wystawia na próbę ich uczucia.
Ale chyba największą zaletą filmu jest uwrażliwienie na problemy osób takich jak Nina i Madeleine. Kochające się kobiety, które przeżyły już niemal całe życie, z bogatą przeszłością, dziećmi i zobowiązaniami, mają zupełnie inne problemy niż młode osoby w podobnej sytuacji. Coming out w wieku 70 lat jest przekreśleniem dotychczasowego życia, w którym było miejsce na rodzinę, ale również na cierpienie i brak szczęścia. Meneghetti zastanawia się czy życie w zgodzie ze sobą jest warte całkowitego zerwania z przeszłością. I daje na to pytanie niejednoznaczną odpowiedź, bo równie trudno stwierdzić, czy miłość wymaga poświęcenia wszystkiego, co do tej pory było ważne.
„My dwie” nie uciekają przed trudnymi pytaniami ani w czułostkowość, ani w banał nierealistycznego romantyzmu. Choć bohaterki ostatecznie dokonają trudnego wyboru, ich rozterki wcale nie zostają przekreślone. Wydaje się, że Meneghetti doskonale je rozumie – spogląda na kobiety z ogromną sympatią, więc wybiera dla nich drogę największego spełnienia. Ale w tak zwieńczonej historii jest być może odrobina nieuzasadnionego optymizmu.
MICHAŁ PIEPIÓRKA
Kino nr 10/2020, © Fundacja KINO 2020
Deux
Reżyseria Filippo Meneghetti. Scenariusz Malysone Bovorasmy, Filippo Meneghetti, Florence Vignon. Zdjęcia Aurélien Marra. Muzyka Michele Menini. Wykonawcy Barbara Sukowa, Martine Chevallier, Léa Drucker, Muriel Bénazéraf. Francja, Luksemburg, Belgia 2019. Czas 109 min
Dystrybucja kinowa Tongariro