Pewien dyskomfort budzi już cokolwiek psychodeliczna czołówka, kiedy, dzięki bezszwowemu zabiegowi montażowemu, opalizujące ścianki wydobytego przez etiopskich falaszy rzadkiego minerału płynnie przechodzą w oglądany przez kamerę endoskopową obraz jelita grubego podczas badania kolonoskopii. To zarazem doskonała metafora częściej tragicznych niż komicznych perypetii rzeczonego Howarda, nowojorskiego handlarza drogimi kamieniami, który nie może poprzestać na dobrym, ciągle prąc ku lepszemu, co, jak można się zapewne spodziewać, nieustannie prowadzi do gorszego.
Afrykański czarny opal, wydobyty na jego zlecenie, ma zapewnić mu ogromne pieniądze. Zostaje wystawiony podczas prestiżowej aukcji, ale pech chce, że upodobał go sobie bostoński koszykarz Kevin Garnett (w tej roli on sam), uwierzywszy uprzednio, że to jego szczęśliwy amulet. Ani myśli go Howardowi zwrócić. Ale to nie wszystkie kłopoty Ratnera, bynajmniej. Kiedy już uda mu się zrobić krok do przodu, to zaraz cofnie się o dwa; nie ma tu wytchnienia ani dla niego, ani dla widza. Chorobliwie zazdrosny, małostkowy i uzależniony od hazardu handlarz co i rusz potyka się o problemy z kochanką i prześladującymi go wierzycielami, będąc przy tym największym wrogiem samego siebie. Człek to niesympatyczny i trudno trzymać zań kciuki, lecz Safdie fundują nam istną matnię, każąc przeżywać to samo, co on. I to na tym samym poziomie frenetycznej intensywności, często nieznośniej, acz niezmiennie fascynującej i ekstatycznie gorączkowej, która nie słabnie przez przeszło dwie godziny seansu.
Adam Sandler
Aktorzy gestykulują energicznie i przekrzykują się, jakby o ich wypłacie decydowało, kto głośniej wypowie swoje kwestie; kamera Dariusa Khondjiego ani na chwilę nie stoi w miejscu; to wykalkulowany, uporządkowany chaos. Josh i Benny Safdie nie proponują żadnej przerwy, żadnej chwili wytchnienia, bo nawet jak Howard rozwiąże jeden problem, to zaraz pojawia się drugi; to niemalże slapstickowa postać z kreskówki przeniesiona do stuprocentowo poważnej rzeczywistości.
Efekt ten nie byłby możliwy bez znakomitej kreacji kojarzonego głównie z niezbyt wymagającymi komediami Adama Sandlera – jego talent dramatyczny może niejednemu abonentowi Netfliksa, z którą to platformą łączy go umowa na produkcję filmu za filmem, wydać się zaskakującym odkryciem. To on okazuje się tutaj swoistym nieoszlifowanym diamentem.
Braciom Safdie’m udało się też niejako ponownie odkryć dla kina dawno skonsumowany przez kapitalistyczną chcicę, coraz częściej pocztówkowy Nowy Jork, gdzie pod wypolerowanym szkłem i stalą kryje się tam sam brud, co przed laty, gdy kręcili tam Ferrara i Scorsese. Może jeszcze zbyt wcześnie mówić, że młodzi twórcy to ich spadkobiercy, ale są na dobrej drodze.
BARTOSZ CZARTORYSKI
Kino nr 4/2020, © Fundacja KINO 2020
Uncut Gems
Reżyseria Benny Safdie, Josh Safdie. Scenariusz Ronald Bronstein, Josh Safdie, Benny Safdie. Zdjęcia Darius Khondji. Muzyka Daniel Lopatin. Wykonawcy Adam Sandler, Julia Fox, Idina Menzel, Lakeith Stanfield, Eric Bogosian, Keith Williams Richards. USA 2019. 135 min
Netflix