Strona główna » Recenzje » Czego nauczyła mnie ośmiornica
Czego nauczyła mnie ośmiornica

Bartosz Szarek

Craig Foster wraca po latach do False Bay w RPA, miejsca dobrze mu znanego z dzieciństwa, by odpocząć i zregenerować siły po kryzysie egzystencjalnym. Dla wypalonego filmowca a zapalonego nurka codzienny reżim podwodnych spacerów to przede wszystkim terapia, sposób na pokonanie depresji. Jednak nurkowanie w trudnych i niebezpiecznych warunkach, bez kombinezonu i akwalungu, skutkuje czymś jeszcze. Nieoczekiwanym spotkaniem, fascynacją i piękną przyjaźnią.

Film Pippy Ehrlich i Jamesa Reeda dokumentuje rok spędzony przez Fostera na budowaniu więzi z tytułową ośmiornicą. Mężczyzna stopniowo, metodycznie zbliża się do zwierzęcia. Przyjaźń z ośmiornicą pozwala mu odbudować relacje rodzinne, wrócić do zarzuconych pasji i projektów zawodowych. Ten wymiar historii jest w filmie mocno zaznaczony i poddawany ciągłej, żywej analizie. Foster opisuje skutki emocjonalnego „oswajania się” człowieka i zwierzęcia, poruszając przy tym problem kruchości więzi międzyludzkich.

Film jest także pretekstem do podjęcia niełatwego tematu ingerencji człowieka w procesy przyrodnicze. Więź między Fosterem a ośmiornicą stale się zacieśnia, granice stopniowo się zacierają, aż do niemal całkowitego ich zaniku. Nie zmienia to faktu, że ośmiornica jest integralną częścią podwodnego ekosystemu, w którym odgrywa narzucone jej role – łowcy, ale i ofiary.

Mężczyzna niejednokrotnie staje w obliczu dylematów czy powinien ingerować w życie zwierzęcia, gdy znajdzie się ono w niebezpieczeństwie. Zakłócić naturalny rytm ekosystemu, przekroczyć tę jedną jedyną, wydawałoby się nieprzekraczalną granicę. Tutaj Foster odpuszcza, co nie zmniejsza bynajmniej empatii, jaka łączy go z ośmiornicą. Gdy po ataku rekina traci ona jedną z macek, mężczyzna wyznaje do kamery, że sam czuje się jak bez ręki.

Craig Foster

Od strony wizualnej, technicznej i narracyjnej dokument Ehrlich i Reeda to dzieło zaiste monumentalne. Zarejestrowano ponad 3000 godzin materiału filmowego na przestrzeni 8 lat. Efekt końcowy jest zniewalający. „Czego nauczyła mnie ośmiornica” to nie pierwszy dokument, który zanurza widza w nieziemskiej florze i faunie oceanów Ziemi. Ale pierwszy, który jest kroniką życia pojedynczego stworzenia, ukazaną z tak osobistej perspektywy.

Nie przeszkadza to jednak twórcom tchnąć w opowieść iście Spielbergowskiego ducha fantazji i przygody, który przenosi nas w zupełnie inne wymiary. Jesteśmy z Fosterem, gdy jego podwodna przyjaciółka poluje na kraby i homary, unika rekinów czy oddaje się przekomicznej zabawie z ławicą ryb. Talent ośmiornicy do kamuflażu i przetrwania jest imponujący, inteligencja zadziwiająca, a zaufanie do Fostera głęboko poruszające.

„Czego nauczyła mnie ośmiornica” można postrzegać jako swoistą odpowiedź na „Grizzly Mana” (2005) Wernera Herzoga. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z osobami nieszablonowymi, kierującymi się w swoim życiu pasją. Pragnienie ekstremalnego przekraczania granic Timothy Treadwell przypłacił jednak życiem. Natomiast Fostera radykalne doświadczenie wyleczyło. Z jednej strony więc jest dokument Ehrlich i Reeda zapisem życia wewnętrznego i portretem bardzo intymnej przyjaźni, z drugiej przypomina nam, jak niewiele wiemy o stworzeniach, które dzielą z nami planetę.

Film uwypukla pozytywne aspekty interakcji między człowiekiem a innymi gatunkami. Początkowo można odnieść wrażenie, że oto mamy do czynienia z kolejną produkcją o „zwierzątkach”. Aż do momentu, gdy macki tytułowej ośmiornicy odwijają się, pokrywają dłoń Fostera, otulają jego ciało. Czujemy miłość przepływającą między bohaterami.

BARTOSZ SZAREK

Kino nr 5/2021, © Fundacja KINO 2021

My Octopus Teacher

Reżyseria i scenariusz Pippa Ehrlich, James Reed. Zdjęcia Roger Horrocks. Muzyka Kevin Smuts. RPA 2020. Czas 85 min

Netflix

Skip to content