DWA REMBRANDTY W OGRODZIE TADEUSZ SZYMAFilm Jerzego Śladkowskiego „Dwa Rembrandty w ogrodzie”, który pod koniec lutego wszedł na ekrany, premierę miał kilka miesięcy wcześniej – na Krakowskim Festiwalu Filmowym, który ugruntował ciekawy fenomen kina fabuł dokumentalnych. Ubiegłoroczna, jubileuszowa impreza przypieczętowała bowiem ostatecznie ważną zmianę gatunkową, której narastanie można było obserwować od dłuższego już czasu, zwłaszcza w obrębie filmów dokumentalnych o średnim i pełnym metrażu. Stopniowo zacierała się wyraźna niegdyś granica pomiędzy opartym na fikcji kinem fabularnym, a właściwym dla dokumentu filmowego sposobem przedstawiania na ekranie autentycznych postaci i związanych z nimi wydarzeń. Dziś pełnometrażowe filmy dokumentalne sprawiają często wrażenie opowieści ekranowych bardzo podobnych pod względem sposobu narracji do tych, które oferuje tradycyjny repertuar kinowy. A od wymyślnych fabuł różni je przede wszystkim brak udziału aktorów zawodowych. Ich role przejmują bowiem z powodzeniem bohaterowie opowieści, bezpośrednio odtwarzający przed kamerą przeżyte przez siebie epizody, a nawet jakieś większe etapy historii życia własnego i swych bliskich. Wypowiedzi uczestników dokumentalnej prezentacji – jakiejś niewymyślonej opowieści – cechuje swoboda i naturalność. Podobnie jak przebieg składających się na nią wypadków, które w zaaranżowanych sytuacjach – przy udanej realizacji – sprawiają wrażenie całkiem spontanicznych i raczej podglądanych ukrytą kamerą niż wyreżyserowanych przed ujęciem. Tak też właśnie sprawy się mają w rzeczonej fabule dokumentalnej Jerzego Śladkowskiego. Jest to pełna humoru, ale i wzruszająca chwilami opowieść o współczesnym poszukiwaniu – zakopanych ponoć przezornie w łódzkiej ziemi – rodzinnych skarbów. Był to dorobek przedsiębiorczej żydowskiej rodziny Atkinów, których do nagłej ucieczki za granicę zmusił wybuch II wojny światowej; rzutki, wytrwały potomek rusza po latach tropem rodzinnej legendy. Kieruje się treścią intrygującego, choć dość mglistego przekazu o ukrytych na zapleczu stylowej łódzkiej kamienicy przy ulicy Gdańskiej 89 nie tylko wspaniałych srebrach czy złocie, ale i bezcennych obrazach pędzla jednego z największych mistrzów w historii sztuki.
Ta niespełna 80-minutowa relacja z przedziwnych odmian losu, jakie w ciągu paru pokoleń – od dziadka do wnuków – spotkały zamożną familię dawnych fabrykantów wyrobów gumowych z miasta Łodzi, oraz o meandrach ich dzisiejszych starań o restytucję utraconego na terenie Polski mienia, mogłaby w jeszcze większym stopniu upodobnić się do fabularnej fikcji, gdyby nie skłonność znakomitego, mieszkającego w Szwecji polskiego dokumentalisty do stylistycznych eksperymentów czy też mówiąc inaczej – formalnych igraszek gatunkowych na ekranie. Jakby mu było mało zacierania granic pomiędzy prawdą a fikcją, wprowadził jeszcze do trochę komicznej, trochę sensacyjnej opowieści szereg rytmicznie animowanych sekwencji. Także w formie przerywników, które powracając co czas jakiś w toku projekcji przypominają w żartobliwej formie niektóre, w tym również bardzo dramatyczne wydarzenia z przeszłości. Na szczęście nie wywołuje to żadnego dysonansu estetycznego, przeciwnie – jest dobrze zharmonizowane z resztą i ciekawie urozmaica warstwę wizualną filmu. Główna część akcji rozgrywa się oczywiście w Łodzi, ale oddech wielkiego świata zapewniają partie kręcone w Los Angeles. Czynnikiem komplikującym poszukiwania domniemanego miejsca spoczywania skarbu, a zarazem wzmagającym napięcie widza jest fakt, stwierdzony już na samym początku łódzkiej ekspedycji sympatycznego Marka Atkina, głównego bohatera tej niezwykłej historii, że dawną kamienicę jego ojca i dziadka zajmuje obecnie... wojsko. Rozliczne zabawne perypetie, głównie urzędnicze, zmierzające (wraz z ogrodowym podkopem na sąsiedniej posesji) do bliskiego podejścia w okolicę coraz bardziej mitologizującego się nietypowego schowka pozwalają poznać pyszną galerię charakterystycznych, wyrazistych postaci z rodu Atkinów, doskonale grających swe filmowe role, a także grono rozmaitych łódzkich funkcjonariuszy z uśmiechniętym prezydentem Kropiwnickim na czele. Morał zaś, jaki z całej tej przedziwnej eksploracji wynika, jest tyleż nieoczekiwany, co budujący. Dobrze jest w poszukiwaniu materialnych skarbów się nie zatracić, dobrze przez czas cały zachowywać przytomny dystans... Bowiem bardzo niedobrze by było przeoczyć, iż nader cenną wartością może się przy takiej okazji okazać odnowienie rodzinnych więzów, zbliżenie z krewnymi i poznanie własnej, nawet nieco legendarnej historii.
Dwa Rembrandty w ogrodzie Scenariusz i reżyseria Jerzy Śladkowski. Zdjęcia Andrzej Szulkowski, Małgorzata Szyłak, Mateusz Wajda, Magdalena Górka. Muzyka Henryk Kuźniar. Animacja Ulf Roland Larsson. Produkcja Bow & Axe Entertainment – Context TV – Arte – TVP SA – PISF, Polska – Niemcy 2009. Dystrybucja Krakowska Fundacja Filmowa. Czas 79 min Tadeusz Szyma, Dwa Rembrandty w ogrodzie, „Kino" 2011, nr 3, s. 76 © Fundacja KINO 2011 |