OSLO, 31 SIERPNIA IWONA CEGIEŁKÓWNA
„Zamiast frasunku i cierpienia, znajduję siłę we wspomnieniach” – pisał William Wordsworth w „Odzie o przeczuciach nieśmiertelności”. Jednak wspomnienia nie zawsze przynoszą ukojenie. Wracając do dobrze niegdyś znanych miejsc znajdujemy je często w zupełnie innej kondycji niż ta, którą zapisaliśmy we własnej pamięci. Powrót do – choćby symbolicznie pojmowanego - domu jest nie tylko kwestią (re)sentymentów - to przede wszystkim konfrontacja z samym sobą sprzed lat. I tym, co przez owe lata się wydarzyło. O tym, jak bardzo przeszłość determinuje przyszłość przekonuje się bohater filmu „Oslo, 31 sierpnia” Joachima Triera, reżysera, który pięć lat temu brawurowo zadebiutował dramatem „Reprise. Od początku raz jeszcze…” (nagrodzonym m.in. na festiwalach w Toronto, Rotterdamie i Karlowych Warach). 37-letni obecnie Duńczyk kręcił swoje pierwsze krótkie metraże w Wielkiej Brytanii, dziś pracuje w Norwegii i jest uważany za jeden z największych talentów skandynawskiego kina.
A że owe komplementy nie są na wyrost świadczy właśnie „Oslo…”. Drugi pełnometrażowy film w karierze Triera to precyzyjnie skonstruowana opowieść o trzydziestolatku, który pewnego letniego dnia, tuż po narkotykowym odwyku, odwiedza swoje rodzinne miasto. Przekraczając mityczną cezurę wieku chrystusowego Anders dokonuje życiowego bilansu. I wypada on na minus. Mówi do przyjaciela: „Popatrz na mnie. Mam 34 lata i nic nie osiągnąłem”. Błądząc po ulicach miasta czy spotykając się z dawnymi znajomymi, mężczyzna czuje się inny, obcy, „napiętnowany” epizodem z narkotykami i przez to doświadczenie – znacznie starszy od swoich rówieśników. Anders w interpretacji świetnego Andersa Danielsena Lie (naturszczyka, z zawodu lekarza, który debiutował w „Reprise…”) nie chce znów zaczynać od nowa ani wypatrywać kolejnych szans od losu - oddaje swoje życie walkowerem. Emblematyczna dla jego kondycji jest scena rozmowy o pracę, w trakcie której sam się wycofuje sądząc, że i tak – jako były narkoman - nie zostanie zatrudniony. „Oslo, 31 sierpnia” dokumentuje krok po kroku ostatnie 24 godziny z jego życia. Film Joachima Triera to ekranizacja tej samej powieści Pierre’a Drieu La Rochelle’a (z początku lat 30. XX wieku), którą w 1963 roku adaptował Louis Malle realizując „Błędnego ognika” - jeden z najlepszych filmów w swojej karierze. Obaj reżyserzy przydali swoim opowieściom nieco inny kod interpretacyjny. U Malle’a samobójcza decyzja Alaina rozważana jest raczej w kategoriach filozoficznych, u Triera jest gestem bezradności - przeszłość jest wciąż tak bardzo reprezentowana w życiu Andersa, że przyszłość go przerasta. Malle i Trier wybrali również różne klucze stylistyczne dla swoich adaptacji. W „Błędnym ogniku” zdjęcia Ghislaina Cloqueta i muzyka Erica Satie budują film pełen półcieni (tych w kadrze i tych metaforycznych) oraz melancholii. Jakob Ihre, autor zdjęć do „Oslo…” (a także m.in. do „Reprise…”, „Niezasłanych łóżek” i dokumentu „Odessa… Odessa!”), postawił na kontrast. Tytułowe Oslo w jego kadrach krzepi ciepłymi, pocztówkowymi barwami. Podczas jednej z kluczowych scen filmu (spaceru z przyjacielem) obserwujemy sielski pejzaż przedmieścia, bujną, kipiącą życiem zieleń trawników i liści na drzewach, które kontrapunktują treść rozmowy mężczyzn (o życiowej porażce Andersa). Te kontrasty obecne są również w warstwie fabularnej – postać głównego bohatera jest zawsze przedstawiana w opozycji do innych: jego samotność kontra udane życie rodzinne przyjaciela, aspołeczność i nieśmiałość Andersa versus kwitnące życie towarzyskie jego znajomych. Świat zewnętrzny to dla Andersa źródło frustracji, bo przypomina mu tym, o czym chciałby zapomnieć – o zmarnowanych szansach. Postaci takich samotników, walczących z nałogiem, depresją i poczuciem życiowej klęski, pojawiło się wiele w historii kina. Od „Straconego weekendu” Wildera i „Pętli” Hasa po „Wilbur chce się zabić” Scherfig i „Samotnego mężczyznę” Forda. Anders z filmu Triera przypomina, że depresja, uznana niedawno przez Światową Organizację Zdrowia za jedną z czterech najpoważniejszych chorób na świecie, nie zależy ani od statusu społecznego (Anders pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny), ani wieku (obecnie trzydziestka to jeszcze nie „wiek średni”), płci ani wykształcenia. I że choć zmieniają się środki, przy pomocy których człowiek znieczula się na ból egzystencji, i powody, dla których chce tę egzystencję przerwać, to doświadczenie udręki i bezcelowości kolejno przeżywanych dni pozostaje niezmienne – i w czasie, i w przestrzeni.
Oslo, 31. august Reżyseria Joachim Trier. Scenariusz Joachim Trier i Eskil Vogt na podstawie powieści Pierre’a Drieu La Rochelle’a „Le feu follet”. Zdjęcia Jakob Ihre. Scenografia J?rgen Stangebye Larsen. Muzyka Torgny Amdam i Ola Fl?ttum. Wykonawcy Anders Danielsen Lie (Anders), Hans Olav Brenner (Thomas), Malin Crépin (Malin), Rehab Counselor (Aksel), Ingrid Olava (Rebekka), Oystein Roger (wydawca). Produkcja Don’t Look Now, Motlys, Norwegia 2011. Dystrybucja Aurora Films. Czas 95 min Iwona Cegiełkówna, Oslo, 31 sierpnia, „Kino" 2012, nr 2 © Fundacja KINO 2012 |