DON JON ANNA BIELAKReżyserski debiut znanego aktora, Josepha Gordona-Levitta, to z pozoru komedia romantyczna. Twórca używa jednak schematu gatunkowego tylko po to, by z niego łagodnie i urokliwie zakpić. „Don Jon” jest inteligentną satyrą z subtelnie zarysowanym morałem. Tytułowy bohater (w tej roli sam Gordon-Levitt) to typowy macho, którego osobowość zdaje się prosta jak konstrukcja cepa. Pochodzi z katolickiej włoskiej rodziny, więc w jego życiu liczą się porządek i rytuały. Do tych ostatnich prócz cotygodniowych mszy połączonych ze szczerą spowiedzią oraz rodzinnych obiadów należą też wieczory spędzane z kumplami, wyścigi w podrywaniu najlepszych dziewczyn w klubie i masturbowanie się przy sieciowych filmach porno. Każda z tych sytuacji zawsze wygląda i odbywa się tak samo. Dzięki temu film Josepha Gordona-Levitta wydaje się lekkostrawną odpowiedzią na operowy „Wstyd” Steve’a McQueena. Niespodziewane pojawienie się pięknej kobiety nie zwiastuje zmiany w życiu bohatera, a jedynie uwypukla jego problemy. Barbara Sugarman (Scarlett Johansson) – oceniana w męskiej skali 10/10 – tylko pozornie rozkochuje w sobie Dona Jona i zmienia jego podejście do życia. Naprawdę w stu procentach należy bowiem do plastikowej rzeczywistości rom-komów.
Olśniewająca Barbara bawi się w nocnych klubach, ale, jak się o tym Don Jon szybko przekonuje, jest dziewczyną inną niż wszystkie. Taką, która w bajkach pojawia się jako księżniczka – nieskalana dramatycznymi doświadczeniami, jeszcze niedojrzała, ale już umiejąca radzić sobie z mężczyznami, trzymać ich na dystans i przed pierwszym zbliżeniem zjeść obiad z mamą i tatą przyszłego kochanka. Barbara jest wcieleniem gatunkowych wzorców, a zatem nieprawdziwa w życiu także jako kobieta. Nic dziwnego, że komunikacja z nią będzie graniczyła z cudem, więc Don Jon nie zrezygnuje z uprzyjemniania sobie nocy przy filmach porno. Porozumienie między Barbarą a nim zastąpi wymiana symbolicznych gestów. Brak komunikacji między ludźmi to zresztą wątek, który jak oliwa na wierzch wypływa przy rozmaitych żartach sytuacyjnych. Podczas rodzinnych kolacji Jon zakłada biały podkoszulek i wygląda jak młodsza wersja własnego ojca. Nie potrafi się jednak ze swoim tatą dogadać; podobnie jak z siostrą, która nie odrywa wzroku od telefonu komórkowego, także ze spowiednikiem nie reagującym ani na ciężar grzechów, ani na próbę rozmowy, którą Don Jon w pewnym momencie próbuje przełamać regułę spowiedzi. Gordon-Levitt wychodzi poza konwencję komedii romantycznej, by pokazać, jak absurdalne i śmieszne jest życie w ramach schematów. Przychodzi mu w tym z pomocą kolejna kobieta w życiu Dona Jona – znacznie od niego starsza Esther (Julianne Moore). Tandetny romantyzm wcielony w krągłą blondwłosą Barbarę zastępuje teraz wzruszający autentyzm, który atakuje „Dona Jona” pod postacią rudowłosej bohaterki, popalającej marihuanę i zainteresowanej analizą filmoznawczą porno. Odrobinę drażni może fakt, że Jon poznaje Esther na kursach wieczorowych, bo zbyt łatwo się domyślamy, że to od niej czegoś się w końcu nauczy. I rzeczywiście Esther, kobieta, która na pierwszy rzut oka nie przystaje do powszechnie panującego wzorca piękna, udowadnia, że może zagrać na nosie każdemu mężczyźnie tylko dlatego, że chce z nim o wszystkim rozmawiać. Z jednej strony, stara się rozumieć męskie potrzeby, z drugiej umie nienachalnie wskazywać facetowi drogi ciekawsze od tych, którymi on uparcie podąża.
Dzięki takim kobietom życie współczesnych Don Juanów nabiera prawdziwych rumieńców, historia Gordona-Levitta znajduje spełnienie w pięknej metaforze, a szczera rozmowa między kochankami zyskuje wiarygodność, jaką zbyt często odbierają jej scenarzyści średniej jakości komedyjek. Don Jon Scenariusz i reżyseria Joseph Gordon-Levitt. Zdjęcia Thomas Kloss. Muzyka Nathan Johnson. Wykonawcy Joseph Gordon-Levitt (Don Jon), Scarlet Johansson (Barbara Sugarman), Julianne Moore (Esther), Tony Danza (Jon sr.), Brie Larson (Monica), Glenne Headly (Angela). Produkcja Voltage Pictures, Hitrecord Films, Ram Bergman Productions. USA 2013. Dystrybucja Best Film. Czas 90 min Anna Bielak, Don Jon, „Kino" 2013, nr 11, s. 77 © Fundacja KINO 2013 |