ELEGIA TOMASZ JOPKIEWICZ Jak kino może się dobrać do prozy Philipa Rotha, autora tak słynnych powieści jak "Kompleks Portnoya" czy "Amerykańska sielanka", aby nie ześlizgnąć się w kicz i pornografię, i nie zgubić ukrytego pod manifestacyjnym sarkazmem ciepła i sympatii dla bohaterów? Hiszpanka Isabel Coixet próbowała dzielnie i w wielu momentach była bliska sukcesu. Ale podobnie jak i poprzednim adaptatorom Rotha, zabrakło jej odwagi. Paradoks twórczości pisarza polega na tym, że opisywane z detalami zmysłowe obsesje zwykle kamuflują inne tematy. Jego bohaterowie to dzieci rewolucji obyczajowej lat 60., którzy jej hasła potraktowali serio i konsekwentnie wcielili w życie. Ale z reguły są na tyle inteligentni i szczerzy wobec siebie, żeby przyznać, że uciekając od jednej opresji - społecznego przekonania o niszczycielskiej sile seksu - popadli w inną, nie mniej kłopotliwą. Tak jest i z Davidem Kepeshem, bohaterem trzech powieści Rotha ("Pierś", 1971, "Nauczyciel pożądania", 1977 i "Konające zwierzę", 2001), nowojorskim profesorem i niestrudzonym Casanovą. Jego wytrwała zmysłowość ma ciągle coś z chłopięcego i dręczącego natręctwa, z nałogu, od którego nie można się uwolnić. Po latach ironicznie elokwentny Kepesh dokonuje autoanalizy i komentuje swój psychiczny i duchowy stan, często dosadnie, choć nie zawsze szczerze. "Seks to przede wszystkim zemsta na śmierci" - mówi i wtedy chyba należy mu wierzyć. Czy rzeczywiście ta coraz bardziej podszyta paniką zemsta jest konieczna? Może i nie, ale przyzwyczajenie to druga natura. "Nie martw się, że się starzejesz, martw się tym, że nie dorastasz" - mówi Davidovi jego najlepszy przyjaciel, poeta George, w filmie zagrany przez Dennisa Hoppera.
 Coixet wydawała się dobrze odczytywać intencje Rotha, ale i przed nią jako adaptatorką stanął poważny kłopot. Jak oddać obsesje seksualne bohatera nie popadając w żenującą dosłowność? U Rotha groteskowe i pełne smutku epizody erotyczne poznajemy z relacji głównego bohatera - narratora. Często nie mamy pewności co do ich wiarygodności, tym bardziej, że ci, którzy je opowiadają, to doświadczeni ludzie pióra. Hiszpańska reżyserka wybrała wyjście kompromisowe, lecz logiczne: melodramat. David monologuje zza kadru, ale na ekranie widzimy, że bynajmniej nie jest pełnym witalności uwodzicielem, wbrew upływowi czasu bezwzględnie dążącym do celu. Tu wybór wykonawcy głównej roli, Bena Kingsleya, był trafny, choć go mocno krytykowano. Bo profesor to aktor, którego poznajemy w momencie, gdy wypada z roli, jak w scenach uwodzenia Consueli. Otóż w działaniach Davida jest pewna sztywność, przechodząca w drapieżność wyraźnie znerwicowanego łowcy, nie dowierzającego już swej rutynie. To wrażenie nie wynika wcale z teatralnego sposobu gry Kingsleya, ale ze świadomie użytych środków. Czułe spojrzenia Davida bywają niepokojąco ostre, zamierzone płynne ruchy - chwilami niezgrabne. Modulacja głosu, ciepła i spokojna, chwilami popada w zaskakująco ostre tony. Ten lęk i widoczna niezręczność to dowody na postępującą niepewność. Czy uda mu się zwabić jeszcze jedną zdobycz? A może dozna odmowy, równej wielkiemu upokorzeniu? Czy fama niezwyciężonego pogromcy, jaką dyskretnie roztacza wokół, nie jest sfabrykowana? Chwilami można tak właśnie przypuszczać. I dobrze, bo inaczej mielibyśmy do czynienia jedynie z jeszcze jedną opowiastką o nawróconym za późno (a może jeszcze na czas) grzeszniku. Ale w interpretacji Kingsleya to nie jest tylko zmagający się z własnymi słabościami obsesjonat. To także intelektualista, który w imię konsekwencji i z racji przyzwyczajenia dobrowolnie zanurzył się w pustkę. Ważna jest tu też owa postać George'a, która okazuje się wariantem postaci Davida, zresztą część powieściowych monologów bohatera włożono w jego usta. Oto co by się stało, gdyby nasz "profesor pożądania" skapitulował przed mieszczańską hipokryzją. Zostałby cynicznym, zadowolonym z siebie cudzołożnikiem, ale - jak się okaże w jednej z poruszających scen filmu - cudzołożnikiem gorąco kochanym. Czyż to nie jest wysoka cena za "dorosłość" - hipokryzja, która przyniosła całkiem dobre owoce? A co na swej konsekwentnej drodze życiowej osiągnął David, oprócz chwil pełnych upojeń, których wcale nie było tak wiele? Ma syna, który ciągle na ojca liczy, choć zapewne nienawidzi jego uczciwości, która kazała mu opuścić rodzinę, aby móc dokonywać kolejnych podbojów. Kenny uważa, że jego dylematy nigdy nie były dylematami ojca. David ma też przyjaciółkę, bizneswoman Carolyn. Tak naprawdę rozumieją się bez słów, spędzili w łóżku 20 lat i są jak małżeństwo. Także ten wątek pomaga zrozumieć, dlaczego powieść Rotha zirytowała tak wielu. Z jednej strony - wydaje się fantazją dojrzałego mężczyzny na temat romansu z olśniewającą młodą kobietą, z drugiej w jakiś sposób kompromituje kontrkulturowe złudzenia. Bo mamy tu w gruncie rzeczy tęsknotę za monogamią. Hipokryzja George'a jest może lepsza niż samotne cierpienie Davida. Jednak film Coixet nie do końca satysfakcjonuje. Czego w nim brak? Owych intensywnych powabów zmysłowości, które powinny nas przekonać do punktu widzenia bohatera, by z czasem mocniej podważyć jego słabości i fałsze. Innymi słowy: formuła melodramatu zadziałałaby lepiej, gdyby film stopniowo stawał się melodramatem. Natomiast u Coixet potężny, wręcz sentymentalny ton, u Rotha ukryty, zostaje ujawniony zbyt wcześnie. W końcowych partiach wybrzmiewa wręcz jako banalne pouczenie na temat wyższości Prawdziwej Miłości nad lubieżną zmysłowością. W rezultacie konkluzje filmowej "Elegii" ocierają się o banał, ponieważ Coixet dąży na skróty do pocieszenia bohaterów i widowni. Czyni to elegancko, ale nie do końca przekonująco. Wizja Rotha jest bardziej skomplikowana, choćby przez sam sposób narracji. Ale i u Coixet jest kilka scen zapadających w pamięć. Rozczarowanie dziewczyny, gniew przechodzący w radość wspaniale zagrany przez Penelopę Cruz, gdy David nagle zgadza się "ujawnić" przed jej rodziną, znaczące chwile milczenia pomiędzy Carolyn i Davidem, czy pełne irytacji, ale i skrywanego uczucia rozmowy Davida z synem. W tych kilku momentach udało się zbliżyć do klimatu prozy Rotha, która pod cienką warstwą prowokacyjności kryje prawdziwe, ale pozbawione naiwności współczucie dla wszystkich "konających zwierząt", w Nowym Jorku czy gdziekolwiek indziej. Elegy Reżyseria Isabel Coixet. Scenariusz Nicholas Meyer na podstawie powieści "Konające zwierzę" Philipa Rotha. Zdjęcia Jean-Claude Larrieu. Wykonawcy Ben Kingsley (David Kepesh), Penélope Cruz (Consuela Castillo), Dennis Hopper (George O'Hearn), Patricia Clarkson (Carolyn), Peter Sarsgaard (Kenneth Kepesh). Produkcja Lakeshore Entertainment, USA 2008. Dystrybucja Monolith Plus. Czas 111 min. Tomasz Jopkiewicz, Elegia, „Kino” 2008, nr 9, s. 76-77.
© Fundacja KINO 2008 |