SUFRAŻYSTKA MAGDALENA MAKSIMIUK
Bohaterki filmy Sary Gavron działają zgodnie z mottem założonej przez siebie Unii Społeczno-Politycznej: czyny, nie słowa! Wywołują zamieszki, demolują skrzynki pocztowe, z rozmysłem przecinają kable telegraficzne i ochoczo rzucają cegły w oszklone witryny sklepowe. Ich marzeniem nie jest wcale władza, większość po prostu pragnie wziąć odpowiedzialność za własny los. Walka o prawa wyborcze kobiet (wciąż trwająca w niektórych rejonach świata) i o prawo do samostanowienia w codziennym życiu wziąż jest nader aktualnym tematem.
Choć na ekranie widać kostium sprzed wieku, sama kwestia, nawet jeśli już w innym kształcie, wcale nie należy do przeszłości. Niestety, mimo ważkiej tematyki i gwiazdorskiej obsady (Mulligan, Bonham Carter, Streep, Gleeson) trudno określić „Sufrażystkę” mianem dzieła spełnionego – za dużo tu wygładzonych kantów i sloganów poprawnych politycznie, by móc z pełnym przekonaniem mówić o sukcesie. Wydaje się, że Sarah Gavron („Brick Lane”) popełniła podobne błędy, co kilka miesięcy temu twórczyni „Selmy” – Ava DuVernay. Obie reżyserki zrealizowały filmy o Ważnych Sprawach. Pojawiają się na ekranie prawdziwe postaci (tu Emmeline Pankhurst, założycielka ruchu sufrażystek w Anglii, u DuVernay – Martin Luther King, słynny działacz na rzecz równouprawnienia i zniesienia dyskryminacji rasowej), poruszone zostają realne problemy (w obu przypadkach walka o prawa obywatelskie). Żadna jednak nie uniknęła licznych pułapek. Przywołanie tutaj nazwiska DuVernay ma też inny sens: oto Spike Lee w dosadnych słowach wyraził rozczarowanie brakiem dla niej nominacji do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej za reżyserię. Czarnoskóra artystka mogłaby wówczas stać się piątą kobietą z takim wyróżnieniem. Statuetkę zdobyła jedynie Kathryn Bigelow sześć lat temu. Szacowna Akademia, a zarazem całe środowisko zostało oskarżone o rasizm, seksizm, dyskryminację kobiet i Afroamerykanów. Potem w podobnym duchu wypowiadali się publicznie między innymi Meryl Streep, Patricia Arquette, Reese Witherspoon, Harry Belafonte czy Ryan Gosling. Hollywood wciąż zmaga się z fundamentalnym problemem, a biznesem rządzą biali starsi panowie o stosownej proweniencji. „Sufrażystka” idealnie trafia w swój czas, to z pewnością seans potrzebny i oczekiwany. Tym większe rozczarowanie efektem końcowym: obrazem jednowymiarowym i uproszczonym, sprowadzającym walkę o prawa jednostki do rangi patetycznie wybrzmiewającego banału. Bohaterki dzieła Gavron, szczególnie Edith Ellyn (Bonham Carter) czy Violet Miller (Anne-Marie Duff) zaprezentowane zostały do bólu konwencjonalnie i zachowawczo, jakby twórczyni obawiała się narazić jakiejś grupie społecznej. Odbywa się to kosztem pogłębienia ich charakterystyk, ograniczonych ostatecznie do kilku wygodnych stereotypów. Problem, choć innej natury, występuje także w przypadku czołowej postaci, Maud (solidna Mulligan). Jej wizerunek to amalgamat cech wielu kobiet związanych z Unią, działalność grupy obserwujemy z jej perspektywy. Nie do końca przemyślana wydaje się jednak decyzja scenarzystki Abi Morgan („Wstyd”, „Żelazna dama”), by od stworzyć bohaterkę fikcyjną. Krokiem dużo lepszym narracyjnie i fabularnie mogłoby okazać się osadzenie w centrum wydarzeń Emily Wilding Davison (granej przez Natalie Press) – rzeczywistej aktywistki, która w desperackim akcie protestu rzuciła się pod kopyta konia króla Jerzego V podczas słynnych derbów w Epsom, zwracając tym samym uwagę świata na sufrażystki i ich dążenia.
„Sufrażystka” nie jest pozbawiona wad, obiekcje mogą też budzić elementy strategii promocyjnej (obecna na wszystkich plakatach promocyjnych Meryl Streep pojawia się na ekranie w jednej scenie), a Gavron zdaje się cofać w momencie, kiedy powinna pójść o krok dalej. Jej film jednak, choćby tylko za sprawą pojawiającego się w napisach końcowych zestawienia dat uzyskania przez kobiety praw wyborczych w różnych częściach świata, może niektórym uzmysłowić rangę i skalę problemu. Nawet jeśli „Sufrażystka” nie inspiruje do działania, to wykłada motywy i cele aktywizmu. Suffragette Reżyseria Sarah Gavron. Scenariusz Abi Morgan. Zdjęcia Eduard Grau. Muzyka Alexandre Desplat. Wykonawcy Carey Mulligan (Maud), Anne-Marie Duff (Violet), Helena Bonham Carter (Edith), Brendan Gleeson (Arthur Steed), Ben Whishaw (Sonny), Meryl Streep (Emmeline Pankhurst). Produkcja Ruby Films, Pathé, Film4, Ingenious Media. Wlk. Brytania 2015. Dystrybucja UIP. Czas 106 min Magdalena Maksimiuk, Sufrażystka, „Kino" 2015, nr 12 © Fundacja KINO 2015 |