MORDERSTWO W ORIENT EXPRESSIE KONRAD J. ZARĘBSKI
Czy warto jeszcze, ponad 40 lat od śmierci autorki, czytać powieści Agathy Christie? W oryginale – na pewno, wszak jej prosta a zarazem precyzyjna angielszczyzna jest bliska kanonom tzw. Standard English, na pewnym etapie nauki taka lektura wydaje się niezbędna. Ale powieści królowej kryminału godne są lektury także po polsku, choćby dla rozkoszowania się radosnym dystansem do rzeczywistości jej bohaterów, belgijskiego mistrza dedukcji Herculesa Poirota czy uroczej panny Marple. Albo z podziwu dla wielkiej wyobraźni autorki, każącej nieoczekiwanie wiązać kilkanaście osób z jedną zbrodnią i to wielce wiarygodnie a zarazem niebanalnie, dzięki czemu czytelnik nie od razu odkryje, na kim spoczywa ciężar odpowiedzialności za przestępstwo. Jest jeszcze jeden walor tej literatury – Christie dąży do komplementarnego opisu świata, który odchodzi w zapomnienie. Ten proces przemijania budzi nostalgię – zrozumiałą, bo chociaż niezależnie od etapu dziejów wszystkie zbrodnie i ich motywy są do siebie podobne, to jednak powieści autorki „Morderstwa w Orient Expressie” czy „Śmierci na Nilu” łączy wyraźny przekaz moralny. Jeden zbrodniczy czyn pociąga za sobą nieszczęście wielu osób – w różny sposób w tę zbrodnię zamieszanych. Ten przekaz zdaje się najwyraźniejszy właśnie w „Morderstwie…”, zwłaszcza że akcja powieści rozgrywa się w latach 30. XX wieku (pierwsze wydanie – 1934 rok) w Jugosławii, czyli w kraju, którego już nie ma. Innymi słowy, parafrazując Alfreda Jarry’ego – w Jugosławii, czyli nigdzie. Nigdzie – więc wszędzie. „Morderstwo w Orient Expressie” nie jest dziś powieścią, po którą sięga się dla fabuły i rozwiązania zagadki kryminalnej. Bardziej liczy się jej konstrukcja, wspomniana wyżej uniwersalna myśl przewodnia oraz sposób charakteryzacji postaci. Począwszy od samego Herkulesa Poirota. Postać ta pojawiała się na ekranie kinowym i telewizyjnym ponad 30 razy, po raz pierwszy już w latach 30. Mówi się, że najlepszym Poirotem był Peter Ustinov w latach 70., choć w tym okresie miał silną konkurencję w Albercie Finneyu, nie mówiąc już o Davidzie Suchecie, który grając przez kilkanaście lat w serialu BBC zawłaszczył wizerunek dociekliwego Belga. Teraz w szranki staje Kenneth Branagh w podwójnej roli – aktora i reżysera. Jego Poirot jest inny – trochę pyszałkowaty, trochę ekscentryczny, w sumie niemal na granicy karykatury, ale krystalicznie uczciwy, jakkolwiek – kiedy trzeba – niezwykle pragmatyczny. Jako reżyser Branagh wydaje się rozdarty: sięgając po klasyczną powieść Agathy Christie z jednej strony chciałby polemizować z równie klasycznym dziełem Sidneya Lumeta z 1974 roku, pełnym gwiazd i z Oscarem dla Ingrid Bergman (w roli, którą w nowej wersji kreuje Penelope Cruz), z drugiej, pociąga go inny wzorzec gatunkowy – także rozgrywająca się w pociągu, balansująca pomiędzy komedią a filmem szpiegowskim „Starsza pani znika” (1938) Alfreda Hitchcocka. W efekcie film wydaje się rozsądnym kompromisem między powieścią Christie i filmem Hitchcocka: prowadzona lekko narracja, na poły komiczna postać detektywa, dowcipne dialogi, dobre tempo (choć pociąg stoi w śniegu), no i wspaniała galeria gwiazd – z Michelle Pfeiffer, Judi Dench, Johnnym Deppem, Willemem Dafoe, Derekiem Jacobim, wspomnianą już Penelope Cruz i, oczywiście, Branaghiem. Sama fabuła, skoro rozgrywać się ma w legendarnym Orient Expressie, świadomie ucieka w świat legendy. Przepyszne wnętrza i rekwizyty, pieczołowicie dobrane kostiumy i intrygująca charakteryzacja oraz bajkowe obrazy Jerozolimy, Stambułu czy bałkańskich gór: wszystko to stanowi rodzaj cudzysłowu dla niezwykłej, aczkolwiek – nie ma co ukrywać – staroświeckiej historii. Po co więc po nią sięgać? Żeby obejrzeć się wstecz, zmierzyć dystans i odpowiedzieć sobie na pytanie: czy dzisiejsze kino potrafi jeszcze stworzyć taką legendę jak „Morderstwo w Orient Ekspresie” Sidneya Lumeta, powstałe ponad 40 lat temu? Wbrew pozorom nie jest to wcale pytanie błahe. Murder on Orient Express Reżyseria Kenneth Branagh. Scenariusz wg powieści Agathy Christie Michael Green. Zdjęcia Haris Zambarloukos. Muzyka Patrick Doyle. Wykonawcy Kenneth Branagh (Hercules Poirot), Johnny Depp (Edward Rackett), Michelle Pfeiffer (Caroline Hubbart), Penelope Cruz (Pilar Estravados), Willem Dafoe (Hardman), Judi Dench (księżna Dragomiroff). Produkcja 20th Century Fox, Kinberg Genre, Mark Gordon Company, Scott Free, Latina Pictures, The Estate of Agatha Christie. Malta – USA 2017. Dystrybucja Imperial-Cinepix. Czas 118 min Konrad J. Zarębski, Morderstwo w Orient Expressie, „Kino" 2017, nr 12, s. 81 © Fundacja KINO 2017 POLECAMY: esej Diany Dąbrowskiej o ekranizacjach Agathy Christie w papierowym wydaniu „Kina” 11/2017 |