ZABIŁEM MOJĄ MATKĘ KRZYSZTOF ŚWIREK
To pierwszy film Xaviera Dolana, autora wyświetlanych już na polskich ekranach „Wyśnionych miłości". Debiut dwudziestoletniego wówczas reżysera ukazuje męki Huberta (w tej roli sam Dolan), który nie może się pogodzić z dalszym odgrywaniem roli syna. W jednej z pierwszych scen szesnastoletni Hubert wyznaje, że obok swojej matki „nawet mógłby żyć", ale nie może być jej synem. W innej mówi, że dobrze byłoby móc „choćby w swojej głowie" umrzeć i narodzić się ponownie, bo gdyby byli z matką sobie obcy, wszystko jeszcze mogłoby się ułożyć. Ale urodzić się ponownie nie sposób i dlatego między Hubertem a Chantale (Anne Dorval) nic się nie układa. Opowieść o trudnym związku matki i syna złożona jest ze scen ukazujących banalne sytuacje - wspólne posiłki czy jazdę samochodem - z których każda niemal prowadzi do kłótni. Hubert, który ani nie może zrozumieć swoich uczuć, ani, tym bardziej, zapanować nad nimi, próbuje na różne sposoby wyrwać się z intensywnego związku. Najpierw dystansuje się od Chantale, zachowując dla siebie wiele najważniejszych spraw, jak choćby związek ze swoim chłopakiem. Następnie uśmierca matkę symbolicznie, wyznając w szkole, że jest sierotą. Kiedy matka nie wyraża zgody na to, by się wyprowadził do wynajętego mieszkania, chłopiec ucieka z domu. W końcu w sytuację wkracza nieobecny dotąd ojciec, który zostawił rodzinę, gdy Hubert miał siedem lat. Niestety, wbrew nadziejom chłopca, ojciec ma mu do zaproponowania tylko szkołę z internatem, i więcej zbawiennego, jego zdaniem, nadzoru.
„Zabiłem moją matkę" jest konsekwentnie opowiadany w pierwszej osobie. Trudno znaleźć tu moment dystansu, stąd ciekawy efekt zlania się dwu najważniejszych postaci. Nie sposób rozstrzygnąć, czy niespokojna narracja Huberta jest pretekstem do stworzenia portretu kobiety, która dla syna poświęca własne życie, czy też przeciwnie - należy traktować matkę jako lustro, w którym odbija się Hubert. Paradokumentalną w stylu relację z kolejnych sprzeczek przerywają wyznania Huberta skierowane do kamery (Hubert nagrywa swoje wynurzenia cyfrową kamerą) i obrazy-fantazje, w których widzi matkę raz na katafalku usłanym kwiatami, innym razem jako Marię ze świętego obrazka, z krwawymi łzami spływającymi po policzku. Wszystko to kolejne piętra jednej i tej samej historii, która dla Huberta jest jego własną, służącą jako alibi, na wzór wielu innych opowieści o trudnym dzieciństwie. Matka jest centralną figurą w jego rekonstrukcji własnego codziennego życia, jest najważniejsza w pisanym dzienniku i wyznaniach do kamery, wreszcie - jest inspiracją dla nawiedzających go wizji, kiczowatych w akcie zemsty za zły smak Chantale. Samo złączenie postaci matki i Huberta (chłopiec jako odbicie samotności i rozczarowania matki, ona sama jako projekcja najgorszych cech, których Hubert nie może znieść w sobie) równie dobrze może być tematem filmu. Niemożność ustalenia granicy między dwojgiem ludzi jest uważana za główny problem przedstawianej w filmie diadycznej relacji. Matka Huberta nie jest oczywiście jedynie wyobrażeniem - jest jakaś, ma swoje cechy. W filmowej historii punktem odniesienia dla niej jest matka Antonina - rówieśnika i kochanka Huberta. Chantale to księgowa - tamta pracuje w agencji reklamowej; jest wiecznie sama - matka Antonina ma udane życie erotyczne, dzięki czemu daje więcej swobody swojemu synowi; matka Huberta wieczorami namiętnie ogląda seriale - ta druga ma tyle dobrego smaku, by poznać się na artystycznych talentach zarówno własnego syna, jak jego chłopaka. Innymi słowy, Chantale jest „tylko typową urzędniczką", czego Hubert nie może zaakceptować, a nawet wytrzymać. Wszystko, co Chantale zrobi, jest dla Huberta niewłaściwe. Choć chłopiec nie wie, skąd ta niechęć, to da się ją przecież wyjaśnić. Najlepiej oświetla ją domknięcie filmu, w którym Hubert fantazjuje o dzieciństwie, czyli o czasach, kiedy jeszcze „mógł być synem". To wtedy - gdy chłopiec miał trzy czy cztery lata - nie istniało dla niego nic prócz matki i spełnionej wzajemnej miłości. Kiedy Hubert poznaje innych i zaczyna porównywać, już nie może być z matką szczery; zauważa, że matka i on nie są "wszystkim" i to pierwsze rozczarowanie zaczyna go prześladować. Słowem, najważniejszą fantazją chłopca jest, by inni zniknęli, bo tylko wtedy zupełne oddanie jest możliwe i można "naprawdę być synem". Największa zaleta filmu Dolana jest zarazem jego największą wadą: główny konflikt „Zabiłem moją matkę" przedstawiany jest na tyle uczciwie, byśmy nie mogli opowiedzieć się po żadnej ze stron ani prawdziwie się nimi zainteresować. Wysiłek samotnej matki jest godzien podziwu, ale życie Chantale nie wydaje się wyjątkiem na tle innych; Hubert rzeczywiście jest wrażliwy, ale, może w sposób charakterystyczny dla wieku, także nieznośnie pozujący i egzaltowany. Oglądaniu ich ciągłych sprzeczek brakuje usprawiedliwienia: film Dolana trafnie pokazuje pewien problem, ale na tyle rozpoznany i powszechny, że powstaje pytanie, czy na pewno sprawa warta jest aż takiej uwagi. Innymi słowy - w opowieści o Hubercie i Chantale brakuje jakiegoś elementu, który historię ich związku uczyniłby ważną samą w sobie i wyniósł z poziomu czysto psychologicznych obserwacji. W efekcie widzowie mogą poczuć się wciągnięci w seans rodzinnej terapii: zajmując pozycję podglądacza, mogą kibicować pozytywnemu rozwiązaniu, ale też niejasno przeczuwać, że uwagę powinni skierować gdzie indziej.
J'ai tué ma mère Scenariusz i reżyseria Xavier Dolan. Zdjęcia Stéphanie Anne Weber Biron. Muzyka Nicholas Savard-L'Herbier. Wystąpili Anne Dorval (Chantale), Xavier Dolan (Hubert Minel), François Arnaud (Antonin), Suzanne Clément (Julie), Patricia Tulasne (Hélene). Produkcja Mifilifilms. Kanada 2009. Dystrybucja Tongariro Releasing. Czas 96 min Krzysztof Świrek, Zabiłem moją matkę, „Kino" 2011, nr 1, s. 71-72 © Fundacja KINO 2011 |