Pewnie ze względu na kierunek, w jakim od zeszłego roku skręcił świat, „Niepamięć” najłatwiej będzie sprzedać jako komedię pandemiczną, jednak z koronawirusem film niewiele ma wspólnego. Nie jest to też jednak dzieło pokroju „Memento”, gdzie bohater doświadcza niesamowitej przypadłości angażującej widza w jego niezwykle losy. Tu amnezja przydarzyć się może każdemu i wydaje się raczej zwyczajna, przykra, zgrzebna. Szybko doświadczy jej również Aris, który opuszczając mieszkanie, jeszcze jakby nigdy nic wita się z psem sąsiada, a już chwilę później znaleziony zostaje bez pamięci i dokumentów, które mogłyby pomóc go zidentyfikować. Niespecjalnie wiadomo, co z nim zrobić, bo na przypadłość nie ma lekarstwa. Ale greccy lekarze, nadający Arisowi numer 14842, nie są w ciemię bici i dla tych, których nie odebrała rodzina, tworzą program nazwany „Nowa tożsamość”. Polega on nie na leczeniu, a na resocjalizacji chorych. To „nauka życia”, czyli demonstrowanie sposobów gospodarowania czasem, którego pacjenci mają nadmiar.
Bez tożsamości, pracy, hobby, relacji nie mają nic do roboty. Lekarze dają im szansę na powrót do społeczeństwa, przypisując różne zadania do wykonania: jazdę na rowerze, wyjście na imprezę (świetna scena balu kostiumowego) czy do kina. Na seansie „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” Aris poznaje Annę (Sofia Georgovassili), która także na nowo uczy się żyć. Być może tych dwoje samotnych „ludzi bez właściwości” będzie w stanie sobie pomóc – na pewno w ustawieniu kadru, bo każde wykonane zadanie trzeba sfotografować. Pacjenci używają do tego starych polaroidów – to nie bez znaczenia, bo i zdjęcia młodego polskiego operatora Bartosza Świniarskiego (film powstał w grecko-polsko-słoweńskiej koprodukcji) nakręcone zostały w formacie 4:3, przypominającym polaroidy.
Aris Servetalis
Ważne w „Niepamięci” są także pytanie o gusta i ich związek ze wspomnieniami. – Dlaczego nie jesz jabłek? – pada w pewnym momencie pytanie. – Nie pamiętam czy lubię – brzmi odpowiedź. Owoce te odegrają zresztą w filmie ważną rolę. Warto go zobaczyć przede wszystkim dla osobliwego poczucia humoru, wybrzmiewającego najmocniej w scenie testów na dopasowywanie muzyki do obrazów czy w mrugnięciu do „Titanika” Jamesa Camerona, gdzie – jak pamiętamy – zakochana Winslet ocala topielca DiCaprio w swojej pamięci. To oczywiście ironiczne, bo w świecie „Niepamięci” brak miejsca zarówno dla miłości, jak i dla wspomnień.
A może wcale niekoniecznie? Bo prócz humoru, obecna jest tu również jakaś mało wygodna prawda egzystencjalna, wybrzmiewająca pod koniec filmu, kiedy zaczynamy rozumieć powody początkowego walenia przez Arisa głową w mur. Jak również to, że „Niepamięć” wcale nie jest o pandemii ani o utracie pamięci, lecz o samotności i trudnej drodze do jej przełamania. Być może bowiem bohater w pewnym momencie pamięć odzyskał, by jednak się dowiedzieć, że jego życie po utracie wspomnień niespecjalnie się zmieniło. Być może amnezja była rodzajem anestezji, etapem żałoby, fugą. Metaforą stuporu, w który popadamy wszyscy: teraz, dawniej i w przyszłości, która może okazać się przeszłością.
ADAM KRUK
Kino nr 6/2021, © Fundacja KINO 2021
Mila
Reżyseria Christos Nikou. Scenariusz Christos Nikou, Stavros Raptis. Zdjęcia Bartosz Świniarski. Muzyka The Boy (Alexander Voulgaris). Wykonawcy Aris Servetalis, Sofia Georgovassili, Anna Kalaitzidou, Argyris Bakirtzis. Grecja – Polska – Słowenia 2020. Czas 90 min
Dystrybucja kinowa Stowarzyszenie Nowe Horyzonty