„Ojciec” to film o odchodzeniu: ze świata, z rzeczywistości, z rodziny, ze znanych porządków. Uniwersalny i zrozumiały w każdej klasie społecznej i kulturze – pisze Artur Zaborski.
Recenzje
Martin Eden
Marcello najlepiej udało się ukazanie pewnego tragizmu awansu społecznego. Tego, jak trudno stworzyć spójną tożsamość i znaleźć spokojne miejsce na ziemi (albo chociaż w głowie). Tego, jak ten brak spokoju prowadzi do coraz większej alienacji i frustracji, jak kompleksy karmią narcyzm, jak samotność truje duszę… – pisze Adam Kruk.
Prime Time
Sebastian przypomina Jokera z filmu Todda Philipsa i inne figury współczesnego męskiego gniewu. „Prime Time”, umieszczając tę bardzo współczesną figurę już w 1999 roku, pokazuje, że nie ma żadnego złotego wieku, ery niewinności – sprzed internetu, mediów społecznościowych, plemiennej polityczności – pisze Jakub Majmurek.
Jeszcze jest czas
„Jeszcze jest czas” jest przede wszystkim opowieścią o pamięci, o ulotności wspomnień, o ułudzie, jaką jest przeszłość – pisze Jakub Demiańczuk.
Każdy ma swoje lato
Startujący w Gdyni film Tomasza Jurkiewicza nie znalazł się w gronie zwycięzców, ale ma swoje atuty – na przykład wyróżnioną w Gdyni Sandrę Drzymalską w ciekawej roli współczesnej dziewczyny szukającej swego miejsca – pisze Konrad J. Zarębski.
Amonit
Relacja bohaterek bazuje na przelotnych uśmiechach i drobnych gestach, ukradkowych spojrzeniach czy milczeniu wymowniejszym od słów. Lee nie udaje się jednak wykreować silnego napięcia w pozbawionym chemii związku – pisze Joanna Krygier.
Oto my
Opowieść o współuzależnieniu od siebie ojca i syna, jakkolwiek ukazana na przykładzie dziecka cierpiącego na autyzm i ojca chroniącego go przed światem zewnętrznym, zyskuje w filmie Nira Bergmana wymiar uniwersalny – pisze Konrad J. Zarębski.
Co w duszy gra
Film jest głównie ironiczny i sarkastyczny. Nie wierzy w religię i inne protezy. Na serio sławi tylko przyjaźń i wzajemne wsparcie. Liczy się pamięć ciała i pamięć duszy, których nie da się rozdzielić – pisze Adriana Prodeus.
Zabij to i wyjedź z tego miasta
„Zabij to i wyjedź z tego miasta” jest opowieścią wielopiętrową. Można ją postrzegać jako sentymentalno-rozliczeniową podróż artysty do arkadii dzieciństwa, czyli peerelowskiej siermiężnej Łodzi, ale można i na bardziej ponadczasowym poziomie – pisze Jerzy Armata.
Sound of Metal
Debiut fabularny Dariusa Mardera, jest właśnie takimi przypadkiem. To wspaniały film o poszukiwaniu sensu w okruchach bezpowrotnie utraconego życia. Swoisty antyspektakl, w którym nie ma miejsca na ckliwości – pisze Bartosz Szarek.
Słudzy
Odłożyłbym na bok dość stereotypową fabułę i rozpatrywał konsekwentnie ponury klimat „Sług” w kategoriach polemiki estetycznej z idyllicznością i łagodnym humorem, z których słynęło kino czechosłowackie – pisze Bartosz Żurawiecki.
Obiecująca. Młoda. Kobieta.
Pod eksploatacyjnym płaszczykiem „Obiecująca. Młoda. Kobieta.” nie jest filmem o zemście, ale o krzywdzie, której nie dałoby się zmyć, nawet gdyby bohaterka wykastrowała i poćwiartowała wszystkich oprawców świata – pisze Grzegorz Fortuna Jr.
Ściana cieni
Kubarska uwalnia się od balastu, który dotąd przywoziła w góry ze sobą. Jest tu widocznie tak długo, że nie nakłada na Himalaje już więcej żadnych założeń. Po prostu jest obecna i przygląda się temu, co zastała – pisze Adriana Prodeus.
Palm Springs
Film przypomina brudnopisowy zbiór falstartów, ale naprawdę ma misterną strukturę i wystudiowany rytm, w tym samym stopniu wariacki, co transowy – pisze Piotr Mirski.
Tylko zwierzęta nie błądzą
To trzymający w napięciu, wciągający i bardzo odważny thriller o rządzonych przez przypadek ludziach, którzy – w przeciwieństwie do tytułowych zwierząt – błądzą, i to co niemiara – pisze Rafał Glapiak.
Helmut Newton. Piękno i bestia
Ze zgrabnie zmontowanego materiału wyłania się nieco hagiograficzny portret odważnego, wywrotowego, rewolucyjnego, kontrowersyjnego, no i oczywiście wpływowego artysty, którego oddziaływania na świat mody i postrzeganie kobiecej seksualności nie sposób przecenić – pisze Jaga Kolawa.
Skłodowska
W przeciwieństwie właściwie do wszystkich poprzednich biograficznych filmów o Marii Curie mamy wreszcie wrażenie, że obcujemy z pełną sprzeczności osobowością, a nie z mozolnie ożywianym i pracowicie humanizowanym pomnikiem – pisze Tomasz Jopkiewicz.
Ma Rainey: Matka bluesa
Film celebruje wartość muzyki i niezależnych artystów. I mimo że opowiada o wydarzeniach sprzed stulecia, pozostaje zawstydzająco aktualny. Studio nagraniowe służy Wilsonowi i adaptatorom jako metafora Ameryki w pigułce – czarni dostarczają rozrywki na najwyższym poziomie, ale karty rozdają biali – pisze Piotr Dobry.