Do gabinetu Jana Mikoláška ustawiały się długie kolejki ludzi liczących na cud. On sam twierdził jednak, że nie jest cudotwórcą. Był zielarzem, który dzięki naukom pobieranym w młodości od wiejskiej uzdrowicielki, potrafił diagnozować choroby wyłącznie na podstawie próbek moczu. Sprzedawał ziołowe mieszanki lecznicze, ale protestował, gdy pacjenci zwracali się do niego per „doktorze”. „Nie jestem lekarzem” – powtarzał. Tym, którym nie mógł pomóc, nie dawał złudnej nadziei, za co zresztą przyszło mu niejednokrotnie zapłacić. Ojciec umierającej dziewczyny, dla której nie było ratunku, po latach wraca do gabinetu Mikoláška już jako żądny zemsty hitlerowski oficer.
Czy Mikolášek był znachorem czy geniuszem? Agnieszka Holland w swoim filmie nie daje na to pytanie odpowiedzi. Ale też bohater interesuje ją bardziej jako niejednoznaczny człowiek, złamany przez życie i historię. „Mikolášek jest skomplikowany i pełen sprzeczności, wewnętrznych napięć, a przy tym jego ego i pycha są tak wielkie, że fascynujące było dla mnie poznać kogoś takiego” – mówiła w jednym z wywiadów przy okazji premiery filmu na tegorocznym Berlinale.
Mikoláška – fantastycznie zagranego przez Ivana Trojana (bohatera w młodości gra zaś syn aktora, Josef) – widzimy najpierw jako chłodnego profesjonalistę. Pod światło ogląda zebrane od pacjentów próbki moczu – w tych scenach, świetnie sfilmowanych przez Martina Štrbę, kryje się zaskakujące piękno – potem żołnierskim tonem dyktuje asystentowi Františkowi Palce (Juraj Loj) diagnozy i recepty. Sprawia wrażenie bezwzględnego, lecz potrafi jednocześnie wykazać się olbrzymią empatią. Ubogiej pacjentce daje pieniądze, by mogła wysłać kilkuletniego syna na wakacje nad morze.
To ostatnie chwile jego wolności. Jest rok 1957, w Pradze zmarł właśnie prezydent Antonín Zápotocký, pacjent i protektor Mikoláška. Służba bezpieczeństwa rozpoczyna akcję wymierzoną w przedstawicieli medycyny niekonwencjonalnej, więc cieszący się powszechną estymą zielarz musi jako jeden z pierwszych paść ofiarą represji. Aresztowany zostaje oskarżony o umyślne zabójstwo (wysłana przez niego pocztą herbatka ziołowa rzekomo była zatruta arszenikiem), czeka na proces, coraz bardziej świadomy, że wyrok będzie pokazowy, a na sprawiedliwość partii komunistycznej nie może liczyć.
Ivan Trojan
Scenariusz Marka Epsteina – współtwórcy m.in. świetnego dramatu kryminalnego „W cieniu” (2012) – dopisuje do biografii Mikoláška elementy fikcyjne, przede wszystkim wieloletni związek z Františkiem. To uczucie „tak nieoczywiste, że nie wiemy do końca, czym właściwie jest. Ze strony Mikoláška to relacja przemocowa, ale widać w niej także ogromny głód miłości” – mówiła Holland. Łącząca ich namiętność najpierw wydaje się czysta, idylliczne sekwencje wspólnych ucieczek za miasto mogłyby znaleźć się w „Tamtych dniach, tamtych nocach”. Lecz powoli wkrada się tu niepokój, ledwo zarysowany w pełnym smutku spojrzeniu porzuconej przez Františka żony, potem wzbierający w scenach manipulacji, których dopuszcza się Mikolášek.
Liczne retrospekcje odsłaniają coraz więcej sekretów z życia uzdrowiciela. Jego pychę, oportunizm, skłonność do despotyzmu, do gwałtownej przemocy. Holland nie tłumaczy przyczyn słabości swojego bohatera. Raczej ze smutkiem obserwuje, jak ścierają się w nim dobro i zło. Jak historia – wszak Mikolášek był świadkiem horroru dwóch wojen światowych, hitlerowskiej okupacji i stalinowskiego reżimu – wydobywa z jego duszy coraz większy mrok, który znajdzie wreszcie ujście w przejmującym, bolesnym finale opowieści.
„Szarlatana” można oglądać jak opowieść o życiu wielkiego artysty. Choć sztuką, jaką uprawia bohater, jest próba opanowania sił drzemiących w naturze. Holland nie ucieka od takich porównań, sama w jednym z wywiadów przywoływała swoje wcześniejsze filmy, „Całkowite zaćmienie” i „Kopię mistrza”. To również portret geniusza, jego wzlotu i upadku, wielowymiarowy, pozbawiony łatwych sądów i stereotypów. Niektórych ujęć – kłótni młodego Mikoláška z ojcem, zabraniającym mu pobierania nauk zielarstwa, obrazów pacjentów traktujących uzdrowiciela niczym gwiazdę, wreszcie zmysłowo nakręconych scen erotycznych – nie powstydziłby się żaden porządny rockowy biopic. Mikolášek, mimo że upokorzony przez władzę, miał przecież u ludzi status legendy, żywej przez długie lata.
Ostatnie filmy Agnieszki Holland, „Pokot” i „Obywatel Jones”, niosły ciężar publicystyki. „Szarlatan” także nie ucieka od polityki, a rzeczywistość będzie na pewno dopisywać do niego nowe konteksty. Ale podczas seansu „Szarlatana” wreszcie miałem poczucie, że oglądam film, w którym wielka historia nie zasłania człowieka, nawet jeśli nieustannie wdziera się w jego życie.
JAKUB DEMIAŃCZUK
Kino nr 10/2020, © Fundacja KINO 2020
Šarlatán
Reżyseria Agnieszka Holland. Scenariusz Marek Epstein. Zdjęcia Martin Štrba. Muzyka Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Wykonawcy Ivan Trojan, Josef Trojan, Juraj Loj, Jaroslava Pokorná, Jiří Černý. Czechy, Irlandia, Polska, Słowacja 2020. Czas 118 min
Dystrybucja kinowa Gutek Film