Na 11. Nowych Horyzontach jako zwieńczenie swej retrospektywy Mariusz Wilczyński zaprezentował efektowny zwiastun nowego filmu. Z ekranu festiwalowego kina popłynęły słowa: „Nowy film animowany Mariusza Wilczyńskiego z muzyką Tadeusza Nalepy! W rolach głównych: Krystyna Janda, Barbara Krafftówna, Anna Dymna, Maja Ostaszewska, Małgorzata Cielecka, Małgorzata Kożuchowska, Andrzej Chyra, Marek Kondrat, Daniel Olbrychski, Krzysztof Kowalewski, a także Zbigniew Rybczyński, Janusz Kondratiuk i Tomasz Stańko, ze specjalnym udziałem Ireny Kwiatkowskiej, Andrzeja Wajdy i Gustawa Holoubka! „Zabij to i wyjedź z tego miasta” wkrótce na ekranach kin!!!”.
Minęło dziewięć lat. I doczekaliśmy się. Trochę to trwało, bo po pierwsze – artysta nie ukrywał, że jest to projekt dla niego niezwykle ważny, wymagający skupienia, nie pośpiechu, po drugie – przez wiele lat realizował go, w najdrobniejszych szczegółach, niemal w pojedynkę, dopiero na finiszu dopuścił do realizacji grono uzdolnionych współpracowników, głównie swoich byłych studentów.
Pamiętam zabawne zdarzenie sprzed kilku lat. Była późna jesień, Wilk zorganizował pokaz tzw. animatiku (rysunkowy szkic przyszłego filmu z elementami uproszczonej animacji) dla producentów i przyjaciół. Na pytanie pewnej pani z branży czy możemy się spodziewać premiery jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, odpowiedział: „Tak, oczywiście, za kilka lat, bo teraz te rysunki musimy jeszcze ożywić”.
Ten film powstawał wbrew wszelkim zasadom produkcyjnym (artysta najpierw przez kilka lat pracował nad ścieżką dźwiękową, a potem dopiero dorysowywał do niej obraz i ożywiał go, co w animacji raczej się nie zdarza), ale i artystycznym (Wilczyński nie jest bowiem absolwentem szkoły filmowej, a plastycznej, gdzie kształcił się w sztukach statycznych – malarstwie i drzeworycie – a do ożywiania swej plastyki dochodził sam metodą prób i błędów). Drzeworyt nauczył go cierpliwości i pokory w żmudnej animowanej dłubaninie, a malarstwo – stosowania zmiennej wielkości kadrów (co w kinie jest raczej ewenementem), bo dla malarza istotne jest czy malować w poziomie, czy w pionie, czy na dużym, czy na małym formacie.
„Z biegiem lat odchodzą wszyscy najbliżsi – dziadkowie, rodzina, ciocia z wujkiem, przyjaciele od serca i bluesa, nasze najukochańsze psy, kot i kanarek, akacja z podwórka i fabryka z kominem oraz tramwaj, którym zawsze jeździłem do szkoły, i smak wody z sokiem, i zabawki na sznurkach. Wszystko odchodzi, wszystko przechodzi do mojej głowy. Moja pamięć zaludnia się i mebluje. (…) Chcę żyć długo, jak najdłużej. Chcę zabić te wszystkie piękne łzawe sentymenty, kopnąć je w dupę. Nie wiem, jak to zrobić, i nie wiem czy mi się to uda. Film pokaże” – oto fragment autorskiej eksplikacji.
„Zabij to i wyjedź z tego miasta”
I pokazał. I się udało. „Zabij to i wyjedź z tego miasta” to z jednej strony „poszukiwanie straconego czasu”, z drugiej uświadomienie sobie, że – jak śpiewał Marek Grechuta – „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”. To film o przemijaniu i konieczności bycia uważnym. Kluczem tej przejmującej autobiograficznej (ale i uniwersalnej) opowieści jest dla mnie scena, gdy Mariuszek odwiedza w szpitalu ciężko chorą matkę. Z biegiem dni odwiedziny stają się czynnością coraz bardziej rutynową. „Co teraz robisz, Mariuszku?” – pyta matka. – „Rysuję film”. – „To jesteś bardzo zajęty”. – „Tak, jak skończę, to ci opowiem”. Pewnego dnia zastaje puste łóżko…
Wilczyński uprawia kino typu chaplinowskiego, ze scenami wzruszającymi sąsiadują żartobliwe, pojawiającym się łzom towarzyszą natychmiast wybuchy śmiechu. Choć tonacja molowa przeważa. Ze wspomnianą sceną w szpitalu czy przejmującą rozmową Mariuszka z dwójką niegdysiejszych disneyowskich ikon, dziś parą zniedołężniałych staruszków (Andrzej Wajda jako sędziwy kaczor, były powstaniec warszawski i towarzysząca mu Irena Kwiatkowska jako myszka, także po przejściach) sąsiadują brawurowe sceny komediowe, jak ta w sklepie rybnym czy na plaży podczas rozwiązywania krzyżówki (o taką głosową vis comica ani Małgorzaty Kożuchowskiej, ani Andrzeja Chyry nie podejrzewałem).
„Zabij to i wyjedź z tego miasta” jest opowieścią wielopiętrową. Można ją postrzegać jako sentymentalno-rozliczeniową podróż artysty do arkadii dzieciństwa, czyli peerelowskiej siermiężnej Łodzi, ale można i na bardziej ponadczasowym poziomie. Ktoś z przyjaciół Wilka dostrzeże na murze napis „Lusia” (to jego ukochany pies), ktoś inny usłyszy głos Jana Ciszewskiego komentującego wygrany 3:0 mecz z Belgią na piłkarskich mistrzostwach świata w 1982 roku, do kogoś jeszcze innego dotrą strzępki nieśmiertelnych bluesów Tadeusza Nalepy – „Kiedy byłem małym chłopcem”, „Co się stało kwiatom” czy „Modlitwy”. Bo w tym filmie w dużej mierze narrację prowadzą kompozycje Nalepy do słów Bogdana Loebla.
Ten wspaniały, nieżyjący już muzyk był artystycznym guru, przyjacielem, wręcz przyszywanym ojcem Wilczyńskiego. To także jego film. Podobnie jak wspaniałej ekipy aktorskiej. Takie kreacje jak choćby Krystyny Jandy, Barbary Krafftówny, Marka Kondrata (pomimo porzucenia aktorskiej profesji tu uczynił wyjątek i zagrał) czy zacytowanego Gustawa Holoubka (z dokumentu Jana Holoubka „Słońce i cień”) – to doprawdy ewenement, bo stworzone w filmie… animowanym.
Warto jeszcze wspomnieć o Danielu Olbrychskim wcielającym się w Behemota i o Zbigniewie Rybczyńskim, laureacie Oscara, w podwójnej roli – Wolanda i uciętej głowy Berlioza. Ich kreacje stanowią swoisty zwiastun następnego filmu Wilczyńskiego. „Chciałbym, by mój „Mistrz i Małgorzata” rozgrywał się w łódzkiej rzeczywistości lat 70. Będzie to może bardziej Hrabalowskie niż Bułhakowowskie, ale sam mechanizm przecież podobny. Poza tym urzeka mnie w tej książce magiczność przestrzeni i czasu. Chciałbym, żeby mieszkanie przy ul. Sadowej 302a było większe od miasta, przez które przebiega ulica Sadowa, gdzie stoi dom, w którym znajduje się mieszkanie 302a. To, co jest w środku, jest większe od tego, co na zewnątrz” – wyznał mi artysta przed 10 laty w książce „Z Armatą na Wilka”. Zatem, drodzy Państwo: „Nowy film Mariusza Wilczyńskiego „Mistrz i Małgorzata” wkrótce na ekranach kin!!!”. Notabene, premierowa okazja już niebawem, w 2030 roku Nowe Horyzonty będą obchodzić jubileusz trzydziestolecia!
JERZY ARMATA
Kino nr 1-2/2021, © Fundacja KINO 2021
Zabij to i wyjedź z tego miasta
Reżyseria i scenariusz Mariusz Wilczyński. Muzyka Tadeusz Nalepa. Głosy Krystyna Janda, Andrzej Chyra, Maja Ostaszewska, Małgorzata Kożuchowska, Barbara Krafftówna, Anna Dymna, Gustaw Holoubek, Marek Kondrat, Irena Kwiatkowska, Andrzej Wajda. Polska 2019. Czas 88 min
Dystrybucja kinowa Gutek Film
VOD: NH vod